Czego się nauczyłem i ile zarobiłem sprzedając kursy na Udemy przez ponad dwa lata?

Jakiś czas temu wrzuciłem na Twittera zrzut ekranu na którym widać jak wycofuję kurs z Udemy. Chciałem to jakoś skomentować, ale limit znaków w wiadomości uniemożliwił mi napisanie dłuższej wypowiedzi. Na szczęście, mam bloga! Tak więc, zapraszam do małego podsumowania mojej działalności na Udemy.

Kasa!

Czyli to co tygryski lubią najbardziej. Bez przedłużania i owijania w bawełnę, tak się prezentował cały mój dochód z działalności na Udemy

Cały dochód z Udemy (otwórz w nowej karcie, wysoka rozdzielczość)

Z tego wykresu wynika kilka ciekawych rzeczy:

  • Kursy na Udemy zacząłem sprzedawać w listopadzie 2017 – co do marca 2020 daje 31 miesięcy
  • Na wykresie widać, że dział „Twoje promocje” nigdy nie przynosił jakichś spektakularnych efektów
  • Na wykresie widać też spory spadek dochodów w zeszłym roku, skąd to się wzięło, opisuję dalej

Czas?

No dobrze, zarobione ponad 9K$, ale ile poświęciłeś na to czasu? Do tego również mam wykres, który pochodzi z mojego Toggl. Tylko musiałem go trochę posklejać

Czas spędzony nad Udemy (wysoka rozdzielczość, otwórz w nowej karcie)

Mając te dane możemy nawet nakreślić wzór prezentujący stawkę godzinową:

9079$ / (61:32h + 379:25h + 0:30h) ~ 20,57$

Czyli gdybym poświęcił czas związany z pracami nad kursami na regularną pracę, musiałbym na niej zarabiać 20,5$, żeby wyjść na to samo. Myślę, że wynik ten mogę podsumować słowami które wypowiedział inżynier Dyatłow.

1*grfdCGMx5XqXyyKqXnVWaw.jpeg (1200×675)
Not great, not terrible

A za co?

No właśnie, do pełni obrazu brakuje jeszcze informacji co tak naprawdę sprzedawałem? Otóż były to łącznie cztery kursy, wszystkie po polsku (a o tym dlaczego one są po polsku dokładnie pisałem tutaj):

  • Praktyczny podstawowy kurs Android, wydany 16 listopad 2017
  • Programowanie w javie od podstaw, wydany 25 stycznia 2018
  • Android – techniki zaawansowane, wydany 13 czerwca 2018
  • Spring Boot – praktyczny kurs pisania aplikacji backend, wydany 10 lipca 2018

Wszystkie kursy miały włączone standardowe mechanizmy reklamowe Udemy (operowanie ceną, reklamy)

Jak to jest sprzedawać na Udemy? Dobrze?

maxresdefault.jpg (1280×720)
To nie jest tak, że dobrze, albo, że nie dobrze..

No właśnie. Długo zastanawiałem się jakie najważniejsze lekcje wyciągnąłem z Udemy i chciałem je podzielić na trzy główne grupy, biznesowe, o klientach, oraz o samym sobie. Zacznijmy może od biznesowych.

Biznesowo – mało tam biznesu

No właśnie, Udemy to marketplace z kursami.. I warto zdawać sobie sprawę, że władzę sprawuje tam wyszukiwarka, która segreguje kursy według popularności / jakości / liczby uczestników, podejrzewam, że nawet w tej kolejności. A więc, wydając kurs, warto najpierw zanalizować jakie ma szanse na wybicie się (zalinkuję jeszcze raz, tutaj tłumaczę mechanizm). I próby hakowania systemu (np, przez czasowe udostępnienie za darmo) nie powiodą się, jeśli nie zmobilizujemy kursantów do rozpoczęcia, a tylko dodają kurs do swojego konta.

Oczywiście – możemy nie zgadzać się na promocje organizowane przez Udemy (manipulowanie ceną), ale widzę tylko jeden scenariusz w którym to zadziała – mianowicie kiedy na własną rękę sprzedajemy kurs w jakiejś cenie (powiedzmy 300pln), a na Udemy ustawiamy 600pln. W takiej sytuacji po samodzielnej sprzedaży możemy naszym własnym klientom wysłać kod rabatowy na 100%, a jeśli ktoś z klientów Udemy będzie chciał kupić będzie musiał zapłacić regularną cenę.. Nie do końca mam pewność, czy ten przytoczony przeze mnie scenariusz nie łamie któregoś punktu regulaminu Udemy, ale nie mam pomysłu jaki inny scenariusz mógłby dać efekty w postaci sprzedaży – gdzie inne kursy są za 40pln, a ten jeden za 300 pln.

Możemy naturalnie w dalszym ciągu ściągać osoby z zewnątrz, ale.. Cóż, wrzuciłeś kurs na Udemy, a powszechna opinia o Udemy (nie zgadzam się z tą opinią, ale jednak codziennie czytam internet) jest taka, że tamte kursy nie powalają jakością, więc to trochę jak próba handlowania cukierkami w sklepie rybnym. Wydaje mi się, że nie tędy droga i jeśli chcesz sprzedawać na Udemy, to po prostu musisz zaakceptować panujące tam zasady, a więc jeśli chcesz promować swoje kursy, to nie możesz oferować cen wyższych niż platforma wyliczy dla danego użytkownika. Tak więc, masz bardzo ograniczone możliwości, jeśli chodzi o przyprowadzanie klientów. W Udemy nie ma też bezpośredniego dostępu do maili, a więc wszelkie oferty muszą być przesyłane przez wewnętrzny system wiadomości i one również podlegają obostrzeniom. Kilka poprzednich zdań o tej platformie mogło brzmieć dość krytycznie, dlatego dla równowagi wspomnę tutaj o tym co dostajemy w zamian, mianowicie, jeśli nasz kurs jest dobry, Udemy może wykupywać jego reklamy na facebooku, albo w innych miejscach. Dzięki temu mój kurs pojawił się chociażby na Spider’s Web.

Klienci są… różni

Często staram się podkreślać w kontekście Udemy, że wysoka ocena kursu jest naprawdę ważna. Wspominałem o tym choćby w ostatnim wpisie, gdzie używając angielskiego możemy stracić w ocenie jedną gwiazdkę, a to może zaważyć o tym jakie środki Udemy przeznaczy na promocje naszego kursu, więc również o rozmiarze ewentualnego sukcesu. I właśnie w tym momencie opowieści pojawia się on – klient.

„Ocena kursu”

Na samym początku zaznaczę – nie wszyscy są oczywiście tacy, jest to jakiś mały odsetek osób kupujących na Udemy.

Sprzedając kurs na własnych zasadach możesz zdecydować kogo chcesz obsługiwać. Jeśli komuś coś się nie podoba, można zwrócić pieniądze i powiedzieć, że fajnie było, ale nic więcej ode mnie nie kupuj. Na Udemy nie mamy takich możliwości. Możemy oczywiście kliknąć „zgłoś komentarz”, ale to nigdy nie odniosło skutku. Możemy też napisać do danej osoby i dopytywać z czego wynika taka opinia, ale na ile to może być skuteczne można się domyślić..

Ciężko mi znaleźć rozwiązanie dla tej sytuacji – oczywiście rozumiem postawę Udemy, że jest absolutnie pro kliencka i klient może generalnie robić co chce, ale być może mała zmiana (jak chociażby wymuszenie dodania komentarza przy ocenie jednogwiazdkowej, albo blokada ocen jednogwiazdkowych bez przerobienia 30% kursu, mogła by cokolwiek pomóc).

Warto się też zastanowić, z czego może wynikać powyższy problem. Być może przekaz w tym kursie nie dotarł, ktoś spodziewał się czegoś innego, prostszych przykładów, innego tempa, albo trudniejszych przykładów. A ktoś inny myślał, że w cenie kursu są też indywidualne konsultacje Skype po godzinach (true story).. A być może ktoś uzyskał nową pozycję w wyszukiwarce wystawiając niską ocenę? Wprawdzie zapłacił za to 35 pln, ale mógł zyskać o wiele więcej. Mógł też po całej akcji uzyskać refund. Żeby było jasne, NIE TWIERDZĘ, że tak tutaj było, po prostu pokazuję pewien mechanizm który na Udemy może całkiem nieźle zadziałać.

Tych klientów nie obsługujemy!

I ponownie, tak jak w poprzednim akapicie, skupiam się tutaj na zachowaniach patologicznych, ale nie zapominajmy, że większość osób na Udemy to jednak ogarnięci, chcący się czegoś dowiedzieć ludzie, którzy kupili bo chcą poszerzyć swoją wiedzę i można z nimi naprawdę fajnie współpracować 🙂

A ja – jestem jakiś dziwny

No to uwaga, teraz najlepsza część, robię wrzutę na siebie 🙂 To jest ten fragment jak w jeden z dziesięciu, kiedy ktoś mówi – poproszę na siebie, po czym nie odpowiada 🙂

Można by się zastanawiać, jaki biznesowy ignorant ściąga kurs z sieci w momencie panującej pandemii, która powoduje, że ruch na tego typu platformach osiąga nigdy wcześniej nie widziane zakresy? Co trzeba mieć w głowie, żeby podejmować tak – obiektywnie – biznesowo głupią decyzję. Już tłumaczę, otóż strasznie się przez ostatni rok rozleniwiłem.. Nie wiem, z czego to wynika, ale nie udało mi się zrealizować żadnej z planowanych rzeczy.. Szukam skąd powód takiego stanu rzeczy, patrzę na wykresy Udemy i może – to właśnie stąd? Udało mi się wypracować „dochód pasywny” na Udemy, czasem tylko odpisywałem na maile, oceny kursów wprawdzie spadały, przychody również, ale pewnie wystarczyła by mobilizacja w tamtym roku przed czarnym piątkiem, żeby zaktualizować kursy, podbić wskaźnik „ostatnio aktualizowany”, dorzucić trochę nowości i sprzedaż znowu by wzrosła.. Mimo to, nie zrobiłem tego, nie miałem na to ochoty, poczułem, że muszę zrezygnować.

Kolejnym powodem jest to, że zarządzanie mnie przytłoczyło. Część kursów nie miała nagranej nawet całości materiałów, na samym początku pełen entuzjazmu pisałem wiadomości, odpisywałem wszystkim, sprawdzałem zadania, ale po jakimś czasie się okazało, że w kursie dodałem tyle zadań, że nie wyrabiałem się, ze sprawdzaniem ich. Poczułem, że to nie fair wobec kursantów, więc zrezygnowałem, ze sprawdzania ich, a po jakimś czasie z całej aktywności na Udemy. Nie chcę dłużej sprzedawać tego w co nie mogę się zaangażować tak mocno jak bym chciał. Możliwe, że moi kursanci Udemy dostaną jeszcze jakąś z ofertą skierowaną specjalnie dla nich, kiedy będę miał coś nowego do zaoferowania – wydaje mi się, że to będzie fair.

Zdjąłem kursy i dwa dni później dostałem maila od Maćka ze https://slowbiz.pl/ o micie dochodu pasywnego i o tym jak jego to rozleniwiło. Odpisałem mu, że w samą porę z tą wiadomością i że w sumie potwierdza, to co sam czuję. Ot, taka ciekawostka na koniec 🙂

Co dalej?

Uff, to było trudne podsumowanie. Pisanie go, zajęło o wiele więcej godzin niż bym chciał, ale musiałem się podzielić swoim doświadczeniem. Pod koniec tamtego roku zacząłem nowy projekt „inkubator programisty”, ale na zaczęciu go się skończyło.. Mam na niego pewien pomysł, ale czy znowu wyjdzie, czy skończy się na planie – to nie wiem.. Ale chciałbym odświeżyć trochę mój newsletter. Do tej pory działał na zasadzie – hej, w RSS jest coś nowego, wyślij email. Teraz chciałbym zdjąć tą automatyzację i przekazywać w newsleterze coś więcej, np o tym, że Udemy to nie jest moja pierwsza przygoda z kursami i z poprzednich wydarzeń również wyciągnąłem kilka lekcji.. Zainteresowany? Dołącz, będzie fajnie!






Chcę dołączyć do newslettera, a co za tym idzie: wyrażam zgodę na otrzymanie na mój adres e-mail informacji o postach, ofertach, produktach i usługach autora.

Kurs na Udemy – wydać po polsku, czy po angielsku? Jak podjąć świadomą decyzję?

To pytanie pojawia się naprawdę często. Dostaję je w formie maili, albo ludzie często pytają po prelekcjach, dlaczego wydaję kursy po polsku? A to zależy od wielu czynników – spróbuję wyjaśnić jak najlepiej podejść do tego tematu.

tl;dr sprawdź PODSUMOWUJĄC na samym dole, ale szczerze – choćby ze względu na przykłady, polecam cały tekst.

English, do you speak it?

Pierwsza sprawa, to faktyczna jakość Twojego angielskiego. Osobiście bardzo nie lubię kursów, które mogę zrozumieć, ale jakość samej wymowy pozostawia wiele do życzenia. Zdarzało mi się takie materiały na Udemy oceniać negatywnie, lub po prostu zwracać. Nie twierdzę, że wszystkie kursy muszą być nagrane z idealną angielską wymową, ale twierdzę, że nagrywając po angielsku można nazbierać ujemnych punktów od osób, które posługują się nim natywnie. Dla przykładu kilka komentarzy: „odejmuję jedną gwiazdkę za wymowę” może się negatywnie odbić na sprzedaży naszego kursu na platformie takiej jak Udemy, gdzie oceny mają bardzo duży wpływ na pozycję w wyszukiwarce.

Konkurencja

Tutaj najlepiej będzie posłużyć się przykładem. Dzisiaj jest 27.04.2019, piszę datę, ponieważ ta sytuacja na pewno się zmieni. Powiedzmy, że szukam dobrego tematu z którego mógłbym zrobić kurs a znam się na notacji i modelu procesu biznesowego czyli BPMN. Wpiszmy więc BPMN w Udemy w dwóch przeglądarkach – jedna zlokalizowana na język polski, druga na język angielski. Tak prezentują się wyniki wyszukiwania:

pl

Na co warto zwrócić uwagę? Pierwsze i najważniejsze – jeśli korzystamy z polskich lokalizacji, to wtedy Udemy układa wyniki wyszukiwania inaczej, czyli, wysuwa kursy w języku polskim na samą górę. Ta zmiana pojawiła się jakiś czas temu i bardzo pomaga promować lokalnych twórców. Co z tego wynika? Ano tyle, że wydając po polsku, masz głównie polską konkurencję.

Czerwony, czy niebieski ocean

Innymi słowy, wydając kurs z BPMN po angielsku trafiasz na czerwony ocean – bardzo dużo bardzo dobrych kursów, spora konkurencja, bardzo niski przychód. A wydając kurs po polsku? Jeden mocny konkurent. Oczywiście – mamy tutaj jeszcze temat skali. Załóżmy kilka cyfr, a mam sporo pewności, że te założenia są zbliżone do prawidłowych, a nawet zaniżone:

  • klientów Udemy w Polsce – 300 000
  • 30% kursów jest kupowanych po polsku
  • suma kursów po Polsku – 300

Jak widać dużo tutaj trójek, porównajmy to z danymi Udemy z 2018 roku

  • klientów na świecie – 30 000 000
  • 85% kursów jest kupowanych po angielsku (UWAGA! Na to nie mam żadnych danych, sugeruję się ilością wspieranych walut i tym, że w kraju kupuje się średnio 30% kursów w języku narodowym (ale to też zależy od kraju – Udemy naturalnie zależy na wzroście tego współczynnika, bo to oczywiście naturalna ekspansja))
  • suma kursów – 100 000

Ale aby przeprowadzić dobrą analizę brakuje nam jeszcze kilku elementów, zrozumienia jak ważna jest wyszukiwarka i algorytm Udemy.

Znaczenie pozycji w wyszukiwarce

Winners win big, because the marketplace loves a winner.

The Dip: A Little Book That Teaches You When to Quit (and When to Stick) – Seth Godin

Powyższy cytat w tej książce jest zilustrowany poniższą grafiką:

Najpopularniejsze smaki lodów na świecie

Świat działa właśnie w ten sposób. Łatwo to sprawdzić, zastanawiając się, jak często zaglądamy na drugą stronę w wyszukiwarce Google? Albo w ogóle jak często potrzebujemy więcej niż pierwszego wyniku? Powyższy wykres, mimo, że może się wydawać zupełnie oderwany od kontekstu, może bardzo dobrze obrazować jak rozkłada się popularność wyników w wyszukiwarce. Na Udemy również mamy wyszukiwarkę i oczywiście nie znam dokładnego algorytmu który rządzi Udemy, ale zwracam uwagę na trzy bardzo istotne elementy:

  • Średnia ocen
  • Ilość ocen
  • Ilość uczestników

A jaka jest wartość tych współczynników kiedy publikujemy kurs na Udemy? Cóż, każdy z nich wynosi 0. A więc, jak konkurować z pierwszym na na angielskiej liście kursem bpmn, gdzie liczba uczestników to ponad 8400, a liczba ocen ponad 1200? O wiele prostsze, chociaż dalej trudne wydaje się pokonać pierwszy na liście polski kurs, gdzie liczba użytkowników wynosi 700, a liczba ocen 150. Warto jeszcze tutaj wspomnieć o tym, że oceny od poszczególnych uczestników również mają swoje „wagi” wyliczane na podstawie zaangażowania użytkownika w kurs. Oraz o tym, że kurs może otrzymać dodatkowe „badge” (np. bestseller, nowy i popularny, najwyżej oceniany) które również mogą wpływać na kolejność w wyszukiwarce.

Spostrzeżenia z rynku

Nieco lepszy ogląd sytuacji daje nam narzędzie Udemy Insight, po polsku nazwane „spostrzeżenia z rynku”. Narzędzie jest darmowe, aby się do niego dostać należy:

  1. Kliknąć przycisk „Chcę zostać instruktorem” na Udemy. Bardzo do tego zachęcam, to do niczego nie zobowiązuje, a w zamian otrzymuje się masę materiałów o przygotowywaniu kursów, sprzedaży, marketingu etc.. Wiedzę tę można wykorzystać nie tylko na Udemy.
  2. W panelu instruktora na Udemy należy kliknąć na przycisk narzędzia i wybrać spostrzeżenia z rynku.

Spróbujmy więc zanalizować szanse na sukces dla kursu z BPMN, narzędzie to niestety nie obsługuje jeszcze języka polskiego, ale daje bardzo ciekawe wyniki dla kursów po angielsku:

Marketplace Insight – część 1

Prosta analiza, prawda? 🙂 Narzędzie wypisuje na samym środku, że to dobry pomysł, aby wydać kurs BPMN po angielsku. Ludzie często wyszukują, kursów jest mało, mediana to 90$ (mediana – wartość środkowa gdzie jest tyle samo wartości powyżej jak i poniżej) a w tym momencie najlepszy kurs zarabia ponad 500$.

Marketplace Insight – część 2

Percentyl 79, czyli w tym momencie temat jest popularniejszy niż 79% tematów wyszukiwanych na Udemy. Tendencja pokazuje, że temat jest na stabilnym, interesującym poziomie. Do tego mamy słowa kluczowe, oraz tematy pokrewne, warto sobie przejrzeć tą listę tematów pokrewnych, bo być może gdzieś mamy dodatkowe możliwości? Te opcje z gwiazdkami mogą okazać się bardziej opłacalne, choć czasem rynkowo trudniejsze. Zapisy według kanałów mogą pomóc w planowaniu działań marketingowych, z kolei wskaźnik konwersji może informować o zainteresowaniu, bądź aktualnym niedopasowaniu kursów do rynku (kiedy ten wskaźnik jest niski). Jak widać jest też osobna ramka do zapisów z oceną powyżej 4,5, mam wrażenie, że Udemy zaczęło ostatnio bardzo promować kursy z wysokimi ocenami.

Powyższych informacji nie możemy uzyskać dla kursu po polsku, dlatego jedynym sposobem sprawdzenia ile się na nim zarabia jest oszacowanie jak długo jest na rynku i wyliczenie dochodu. Próbowałem kilkoma sposobami, ale niestety nie znalazłem informacji kiedy dokładnie kurs został nagrany (screencasty są bez widocznej daty, wayback machine nic nie zwraca). Na stronie kursu znalazłem komentarze, które mają 2 lata, więc wiemy, że kurs ma minimum tyle, dlatego załóżmy, że kurs jest na rynku 24 miesiące w tym czasie zebrał 700 uczestników.

Analiza

Po zebraniu tych informacji w końcu możemy spróbować przeprowadzić jakieś analizy. Dla przykładu, wiemy, że najlepszy miesięczny przychód dla BPMN po angielsku to ponad 560$. Skoro kurs po polsku został kupiony 700 razy i zakładamy, że jest na platformie od 24 mcy, to miesięczny przychód z niego po cenie 5$ (połowa Udemy, połowa twórca) wynosi ~145$/mc. To jest 4 razy mniej niż po angielsku, ale – tutaj mamy tylko jednego konkurenta. Innymi słowy, po wydaniu kursu po polsku będziemy z automatu drudzy w wyszukiwarce, po wydaniu go po angielsku na pewno będziemy gdzieś dalej i to dużo dalej. Więc możemy założyć, że wydając go po polsku wyjdziemy na tym lepiej, a przynajmniej na samym początku. Bo pozycję w rankingu z czasem oczywiście można podbić. W tym miejscu chciałem też przypomnieć, że na mojej prezentacji o kursach w pewnym momencie padało zdanie „wydawać wszystko po polsku”. To było uproszczenie, ale jak widać, nie zupełnie bezpodstawne.

Hakowanie

Na hakowanie pozycji swojego kursu jest kilka sposobów. Pierwszy z nich zależy od tego, co robiłeś wcześniej. Jeśli masz grupę fanów, prowadzisz bloga, albo „istniejesz” w sieci prawdopodobnie masz już swoich klientów. Przekierowując ich na stronę kursu w momencie premiery można zyskać badge „nowy i popularny”, a to podbije nas w rankingu, jeśli temat „załapie” można się wybić na rynku na którym istnieje już sporo kursów. Drugą opcją jest czasowe udostępnienie kursu „za darmo”, albo wygenerowanie linku za darmo aktywnego na powiedzmy sto pobrań. W ten sposób możemy zyskać 100 pierwszych klientów, ale co potem? Ilu uczestników rozpocznie nasz kurs, a ilu z nich wystawi pozytywną ocenę, żeby wyżej pojawić się w wyszukiwarce? Nie wiadomo też jak duża jest waga oceny, od osoby która otrzymała kurs za darmo? Inna opcja, to jeśli mamy znajomą osobę która poleca kursy na zasadzie afiliacji poprosić ją o wygenerowanie linka. Jeśli przekona swoich odbiorców do zakupu to oczywiście również zyskamy kolejnych klientów.

Podsumowując

Bardzo ważne jest, aby utrzymywać średnią ocen ze swojego kursu na poziomie powyżej 4.5. Dlatego wydając po angielsku musimy być na tyle pewni jakości swojego języka, żeby głupio nie stracić tej jednej gwiazdki za słabą wymowę. Do tego warto sprawdzić jak wygląda obłożenie danego tematu w poszczególnych językach, najlepiej przez odpowiednio zlokalizowane przeglądarki. Po sprawdzeniu warto sobie spróbować wyliczyć jaki dochód możemy uzyskać tutaj i tutaj, a do tego sprawdzić dane w Insight. Po analizie tego wszystkiego wreszcie możemy w miarę świadomie zdecydować się na jakiś język.

Ps. Jeśli interesuje Cię temat wydawania kursów i chciałbyś uzyskać jakieś konsultacje na ten temat napisz prywatną wiadomość 🙂

Ps2. Problem można też rozwiązać nagrywając video jeden raz, oraz audio w dwóch językach 🙂 Podobno są plany dodania wsparcia dla kilku ścieżek dźwiękowych do jednego video, ale nie wiadomo kiedy i czy w ogóle..