Podsumowanie 2018, plany 2019

Po takim czasie to człowiek się zastanawia, jak to właściwie te posty pisało 🙂 W wordpressie się pozmieniało, zalogowałem się, zrobiłem aktualizacje, ponaprawiałem błędy które się pojawiły, a tu jakiś nowy edytor… No ale nic, pora podsumować 2018 i napisać co nieco o planach na rok nadchodzący. Do dzieła!

Czas

Jak każdego roku tak i tego w tle ciągle był włączony Toggl monitorujący czym aktualnie się zajmuję. Zwraca takie wyniki ogólne:

Toggl – wykres ogólny

A takie bardziej szczegółowe:

Toggl – wyniki szczegółowe
Toggl – without client

Warto zwrócić uwagę, że without client zawiera zadania takie jak treningi (16h30m przez cały rok, masakra, ale to i tak lepiej jak 0h tamtego roku), sen, codzienność czyli dojazdy, (często wtedy czytam), bezproduktywne siedzenie, posiłki, i wszystko co zajmuje czas każdego dnia. Company, czyli zadania związane z prowadzeniem firmy (podatki, faktury, obsługa, etc…), oraz DEV, czyli zadania związane z rozwojem. Ale spojrzenie na czas tak naprawdę mówi bardzo mało, zajrzyjmy zatem do projektów.

Projekty

Od początku roku (końcówka stycznia) udało mi się wypuścić drugi kurs na platformie Udemy, czyli Java od podstaw. To był zdecydowanie strzał w dziesiątkę, bardzo dobry i bardzo popularny kurs, przez cały rok zdobył 977 klientów. W międzyczasie zająłem się też Pawłem Klimczykiem i Bartoszem Bonisławskim projektem devPanel. Projekt niestety nie przetrwał próby czasu, to była fajna, ale krótka przygoda, nie mniej, można obejrzeć odcinki które powstały. Do tego Miroburn namówił na start z własnym vlogiem i tak też powstało 30 odcinków, do obejrzenia tutaj. To była fajna przygoda, próbowałem wrócić do tego pod koniec roku, ale po zastanowieniu, nie wiem, czy forma vloga to na 100% to co chcę robić. Ale z video nie rezygnuję, szczegóły poniżej w akapicie plany. Dalej mieliśmy już marzec, tutaj rozpoczynam współpracę z firmą Datarino, nieco wcześniej kończąc współpracę z Aequitas Polska. Następnie kwiecień, kupiłem mieszkanie i przeprowadzałem się, a co za tym idzie było kupowanie i składanie mebli, dużo przewożenia i walka z dostawcą o podłączenie internetu, co ciekawe ta sprawa finalnie rozwiązała się dopiero w grudniu zwrotem pieniędzy za faktury z Orange.

Tutaj się przeprowadziłem

Kolejne miesiące maj i czerwiec, to prace nad kursem zaawansowany Android, oraz wypuszczenie go w nieco innej formie, tzn zamiast kompletnego kursu zobowiązałem się do regularnego dodawania kolejnych części. Niestety, dosyć słabo wywiązuję się z tego zobowiązania, dlatego priorytetem na styczeń jest nagranie tam kolejnego rozdziału. Dalej mamy lipiec i sierpień, w podobnym formacie jak ten powyżej wypuściłem kurs ze Springa, tutaj aktualizacji jest więcej, ale wciąż niestety nie jest idealnie. W tym czasie też udało mi się medytować przez jakiś czas, ale nie czując zmiany – odpuściłem. W sierpniu też zacząłem pomagać Kindze rozwijać projekt http://asystentka.it/ ale póki co nic z niego nie wyszło i przez najbliższe pół roku też nic pewnie nie wyjdzie. We wrześniu: wakacje (oczywiście, że w górach: Kudowa Zdrój, Szczeliniec, Karpacz). Październik upłynął pod hasłem konferencje, odbył się DevFest 2018 który odrobinę pomagałem organizować, byłem w Warszawie i Białymstoku ze swoimi tematami. Do tego zaczęliśmy przygotowania do devAdventKalendarza, oraz do czarnego piątku na Udemy. Listopad to bardzo ciężka praca właśnie nad tymi dwoma tematami, czyli organizacja devAdventCalendar, oraz Udemy.

Lista rzeczy które przygotowałem przed czarnym piątkiem na Udemy.

No i opłaciło się. Listopad to mój najlepszy miesiąc na Udemy kiedykolwiek, ale o tym w osobnym podsumowaniu (mam już na liście zadań, że muszę je napisać), z kolei devAdventCalendar, ponad 1300 zarejestrowanych uczestników, celowałem w 1000 osób, więc jest naprawdę dobrze. Grudzień to przeprowadzenie kalendarza, a także planowanie następnych miesięcy i 1 stycznia, piszę to podsumowanie 🙂

Postanowienia

W tamtym roku miałem 3 główne postanowienia:

  • zmiana firmy z którą współpracuję
  • kupno mieszkania
  • nauczenie się pływać

Cóż, gdybym tylko umiał pływać, byłby to rok idealny 🙂 Niestety, zrezygnowałem w trakcie, dalej chcę się nauczyć pływać, ale jakoś w tamtym roku straciłem motywację do tego zadania. W tym roku póki co tego nie planuję.

Książki

Cóż, zmiana klienta bardzo pozytywnie wpłynęła na moje czytelnictwo, z tego prostego powodu, że dojazd do firmy zajmuje mi teraz masę czasu. A więc, spróbuję sobie przypomnieć wszystkie książki które przeczytałem w tamtym roku:

  1. Tim Ferris – 4 godzinne ciało
  2. Tim Ferris – 4 godzinny tydzień pracy – fajnie otwiera oczy i pokazuje, że można pracować inaczej
  3. Tim Ferris – Narzędzia tytanów – zbiór fragmentów wywiadów, cytatów, prawdziwych ludzi sukcesu, pokazanie sposobu ich myślenia i działania, świetnie obrazuje, że do sukcesu nie ma jednej ścieżki
  4. Radek Kotarski – Włam się do mózgu – zbiór sposobów uczenia się
  5. Robert T. Kiyosaki – Bogaty ojciec, biedny ojciec
  6. Allan i Barbara Pease – Mowa ciała – manual jak interpretować zachowania innych, dosyć zabawny i przydatny
  7. Michał Szafrański – Zaufanie czyli waluta przyszłości – historia sukcesu bloga jakoszczedzacpieniadze.pl, można wyciągnąć coś ciekawego
  8. Michał Szafrański – Finansowy Ninja – klasyk, bardzo dobra książka o zarządzaniu finansami
  9. Michael E. Gerber – Mit przedsiębiorczości – jak dla mnie dosyć dziwna forma, ale bardzo dobra treść, o budowaniu procesów w firmie
  10. Ayn Rand – Atlas Zbuntowany – Andrzej Krzywda polecał, ja również polecam, to trzeba przeczytać (ponad 1000 stron maczkiem,ale warto)
  11. Pat Flynn – Gotowi na start – dostałem w pakiecie u M. Szafrańskiego i okazała się całkiem dobra, poradnik krok po kroku jak wprowadzać produkty na rynek
  12. Kamil Cebulski – Biznes w kraju dziadów – historie zniszczenia biznesów w Polsce przez idiotyczny aparat państwowy, dołująca, pokazująca ryzyko prowadzenia własnej działalności
  13. Mark Haddon – Dziwny przypadek psa nocną porą – ciekawa powieść o autyzmie, miło się czyta, polecam sprawdzić, króciutka
  14. Robert C. Martin – Czysta architektura – dobra książka o budowaniu architektury zależnej od biznesu
  15. Sandro Mancuso – Software Craftsman. Profesjonalizm, czysty kod i techniczna perfekcja – jak być profesjonalnym developerem, trochę tematy z tej książki poruszył Mateusz Budzar tutaj, polecam sprawdzić!
  16. Seth Godin – The Dip: A Little Book That Teaches You When to Quit (and When to Stick)
  17. Walter Isaacson – Innowatorzy, za tą książkę dziękuję Piotrowi Prądzyńskiemu, całkiem fajnie opowiada historię IT
Ayn Rand – Atlas zbuntowany

Plany na 2019

A na deser, najlepsza część, czyli cele na nadchodzący rok. Każdego roku mam wrażenie, że nadchodzące plany są lepiej zorganizowane niż te w poprzednim roku. W tym roku przyczynia się do tego ukończony kurs 3 poziomy który bardzo polecam. W fajny sposób uporządkował całą poprzednią wiedzę o zarządzaniu czasem, zadania i plany, zwłaszcza te z długim terminem.

Odznaka absolwenta kursu 3 poziomy

A co do planów, to spodziewajcie kursu Kotlina. Za darmo 🙂 Planuję też start w „Daj się poznać 2019”. I coś jeszcze. Chcę też zrobić dochód na poziomie 100 000 pln z kursów online. I na razie taką ilością informacji mogę się podzielić. Zapraszam na http://kurskotlin.pl/ jeśli temat Was interesuje i to tyle, życzę zadowolenia z efektów prac w tym roku i.. do dzieła, czeka Nas mnóstwo roboty! 🙂

Podsumowanie konkursu DSP i.. całego miesiąca.

Dzisiejszy wpis będzie.. o mnie. Tak wyszło, że ostatni miesiąc skłonił mnie od kilku refleksji, oraz w sumie, nie napisałem jeszcze podsumowania konkursu. Z którego wyniku osobiście nie jestem do końca zadowolony.. ale po kolei.

DSP

To był naprawdę bardzo fajny konkurs, poznałem wiele ciekawych osób, z częścią udało mi się spotkać osobiście w Warszawie, z częścią na pewno jeszcze niejednokrotnie się spotkam. Na arenie blogowej pojawiło się kilku bardzo ciekawych graczy, którzy dzielnie produkują coraz to lepsze teksty. W ramach konkursu stworzyłem grupę na facebooku (zapraszam, jeśli piszesz o IT, albo lubisz czytać o IT!) w której staram się, aby pojawiały się tylko treści od blogerów piszących o IT.

Jak pisałem poprzednio dostałem się do finału, po głosowaniu wewnętrznym byłem na 6 pozycji. Niestety po głosowaniu otwartym spadłem na pozycję numer 20.

Na wykresie jako „ja” oznaczony jest krzaq, który jest autorem wykresu (chytrze). Link do jego bloga: https://dsp.krzaq.cc/

Nie mniej dziękuję wszystkim, którzy na mnie głosowali! Dostałem łącznie 146 punktów, a to naprawdę coś 🙂 Chociaż moim celem było utrzymanie się w pierwszej 10, to mogłem rozegrać to trochę inaczej, np napisać jeszcze jakiś dobry tekst, w którym dodatkowo zachęcił bym do głosowania, teraz już wiem, że następnym razem muszę postąpić w taki sposób (zadziałał tak Mariusz Bugajski, co świetnie prezentuje się na wykresie). Nie mniej, jeszcze raz, dziękuję wszystkim za głosy! 😉

 

Prelekcje

Jestem zero-jedynkowy. Taki wniosek mnie naszedł po tym miesiącu. Albo robię coś na maksa, albo wcale. Nie umiem, nie potrafię inaczej. Planem na ten miesiąc, o czym wspominałem niedawno było odpocząć. Więc odpocząłem, do tego stopnia, że nie zrobiłem niczego co miałem zaplanowane 😉 Z wyjątkiem rzeczy które były w jakiś tam sposób wymuszone, poprzez zobowiązania wobec innych. Dlatego nadchodzący miesiąc będzie zdecydowanie miesiącem pracy, może nawet uda się poprawić design i zachowanie bloga? Chodzi o wyskakujące okienka, momentami wygląd, etc.. Nie mogę obiecać, że się uda, ale mam kilka spisanych uwag, którymi chciałbym się zająć. A także prawdopodobnie dojdzie zakładka „prelekcje” gdzie będzie można zobaczyć kalendarz, oraz tematy. Kilka nowych kołacze mi się w głowie i jest to zdecydowanie coś, czym chcę teraz się zająć.

Autor: Tomasz Mutter, podczas Toast Wrocław. https://web.facebook.com/toastwroclaw

Szkolenie

Możliwe, że dojdzie również zakładka „szkolenia”. Wszystko dlatego, że w sobotę 24.06 prowadziłem swoje pierwsze, całodniowe z programowania w javie. Mam jeszcze kilka pomysłów, trochę wiedzy no i muszę przyznać, że to mi się spodobało. Chociaż materiału było sporo, to wydaje mi się, że uczestnicy nie byli zawiedzeni. Jako dowód mogę pokazać kawałek ankiety.

Przez całą ankietę nie jest aż tak super różowo, ale zawsze, przeważają opinie pozytywne (3), od czasu do czasu pojawiają się neutralne (2).  Za całe wydarzenie odpowiedzialna była inicjatywa devWarsztaty, fajnie było wystąpić pod ich szyldem i coś pokazać, dziękuję za organizację i możliwość prezentacji.

DevPanel

Zakładka „DevPanel” się akurat nie pojawi, ponieważ jest już cała strona, o tu. W skrócie chodzi o to, że razem z Pawłem Klimczykiem, oraz Bartoszem Bonisławskim postanowiliśmy zorganizować pierwszy programistyczny panel dyskusyjny online. Aktualnie przerwa wakacyjna, ale wydaje się, że pomysł chwycił i budzi zainteresowanie. Postaramy się wykorzystać ten czas na aktualizacje logo, oraz wyglądu, poprawki techniczne, etc.. W czerwcu prowadziłem spotkanie z tego cyklu, jego zapis do obejrzenia znajduje się na YouTube, zapraszam!

To tyle jeśli chodzi o ten miesiąc, 24 godziny nabite w Tekken7 świadczą, że zdecydowanie udało mi się odpocząć. A może Ty masz jakieś uwagi dotyczące bloga? Napisz, podziel się, chętnie wysłucham opinii, może chciałbyś o czymś poczytać? Albo coś Cię denerwuje? Albo interesuje? Śmiało, komentarze to idealne miejsce do tego!

Finał konkursu DSP

Co za wspaniały dzień! 🙂 Budzę się rano, ogarniam, włączam kompa, a tam ekscytacja na kanale #dsp17. Maciek ogłosił listę wyników i jestem na 6 pozycji w gronie 25 osób które zakwalifikowały się do otwartej części głosowania! 🙂

Dla tych, którzy dopiero tutaj trafili – konkurs DSP był to programistyczny konkurs blogowy w którym wymaganiem były dwa posty tygodniowo, oraz prowadzenie projektu open-source. Z początkowej puli blisko 1000 ludzi IT zostało 179 które spełniły wszystkie wymogi konkursu, którzy głosując między sobą wybrali finałowe 25 osób.

Po pierwsze, chciałbym podziękować wszystkim którzy głosowali na mnie w zamkniętej części – tylko dla uczestników. To dzięki innym uczestnikom i ich głosom doszedłem tak wysoko 😉 DZIĘKUJĘ!

Po drugie, wrzucam linki do osób z tej listy:

Mateusz Kupilas: http://www.javadevmatt.pl/
Żaneta Jażdżyk: http://www.nettecode.com/
Mirosław Okoński: https://webmastah.pl
KrzaQ kq: https://dsp.krzaq.cc/
Michał Kortas: http://webroad.pl
Michał Gellert: https://www.michalgellert.pl/
Paulina Kaczmarek: http://paulinakaczmarek.wordpress.com
Rafał Hryniewski: http://hryniewski.net
Weronika Tobor: https://programmer-girl.com
Arkadiusz Benedykt: http://benedykt.net
Artur Dębkowski: http://ekhart.pl
Michał Chęciński: https://michalchecinski.pl/
Jakub Skałecki: http://rock-it.pl/
Piotr Wittchen: http://blog.wittchen.biz.pl/
Dawid Loranc:https://dloranc.github.io/
Michał Dymel: https://devblog.dymel.pl/
Marcin Lasak:http://blog.marlas.pl/
Mariusz Bugajski: http://blog.bugajsky.pl
Olga Stefaniuk: http://sowaprogramuje.pl
Marcin Kruszyński: http://marcinkruszynski.blogspot.com/
Mateusz Książek: http://devenv.pl/
Sabina Piotrowska:http://mysifoto.pl/
Maciej Gajdzica: http://ucgosu.pl/
Kamil Dąbrowski:https://www.namekdev.net
Szymon Motyka: http://szymonmotyka.pl/tag/dsp/

Wszystkie powyżej są godne czytania, niektóre są popularne bardziej, inne trochę mniej, ale polecam się zapoznać, nie zawiedziecie się!

Po trzecie, rozpoczęła się teraz druga tura, głosowanie otwarte, do którego zapraszam wszystkich! Ale nie jest tak, że wskazujecie jeden ulubiony blog i już, założenia są nie co inne, musicie przyznać minimum 2 głosy, a maksimum 3. Wszystkie informacje i możliwość głosowania dostępne są tutaj:

http://uczestnicy.dajsiepoznac.pl/ankieta

Na koniec chciałoby się powiedzieć głosuj na mnie! 😉 Pewnie, bardzo bym się cieszył, ale jeśli głosujesz oceń, czy naprawdę jestem warty tych punktów, czy może powyższa lista podsunie Ci kogoś kogo nie znałeś, a jego twórczość również Ci się bardzo spodoba? Zapraszam do głosowania, powyższa lista to aktualnie, zdecydowanie, jedne z najlepszych blogów IT w tej części internetu.

Chcesz zostać programistą? Jesteś programistą? Oto dlaczego konkurs DSP to najlepsze co możesz dla siebie zrobić

Na początek chciałbym zaznaczyć, że absolutnie zgadzam się z tezą postawioną w tytule. W mojej ocenie, na jakimkolwiek etapie jesteś – zrób to, wystartuj. Po trzech miesiącach na pewno nie uznasz tego czasu za stracony. A może nawet, za najbardziej produktywny w całym roku? Nie jesteś pewien? To spróbujmy Cię przekonać.

tl;dr Konkurs DSP to najlepsze co możesz zrobić dla swojej kariery.

Czym jest konkurs DSP?

Pisałem o nim już niejednokrotnie, chociażby tutaj, zbierając opinie od zeszłorocznych zwycięzców. W skrócie, przez 10 tygodni rozwijasz projekt wrzucając kod na Github. Jaki to ma być projekt? Absolutnie bez znaczenia czy to scratch, czy logo, czy machine learning, albo sieci neuronowe, czy gierka w C#, albo javowy backend. Ważne żeby robić to regularnie i pisać o tym na blogu. Dwa posty tygodniowo, minimum jeden o projekcie, a drugi o ogólnie pojętym IT. Pełna nazwa konkursu to „Daj się poznać”. Pełny regulamin znajduje się tutaj, z kolei tutaj można się zarejestrować.

konkurs dsp to najlepsze

Ale ja nie umiem jeszcze programować..

Szczerze mówiąc, to jest to idealna sytuacja. Pamiętam, jak sam uczyłem się programowania, chciałem zmienić miejsce zamieszkania, profesję, wszystko. I cały czas odkładałem na później składanie CV i rozmowy kwalifikacyjne. I tak to trwało.. Rok.. Drugi.. Nawet trzeci. Kiedyś opiszę całą tą historię. Uczyłem się z książek, pisałem kod, którego nikt nie widział, mój github był puściutki, nie było absolutnie nic czym mógł bym się pochwalić. To jeden z największych błędów które popełniłem na tej ścieżce. Nie rób tego. Uczysz się programować, to dziel się tym. Teraz jest idealny czas, właśnie ten konkurs, lepszej szansy nie będzie, zwłaszcza, że Maciek zapowiada, że nie wie kiedy zrobi następną edycję. A ogrom feedbacku jaki można dostać na temat bloga, oraz na temat kodziku, jeśli tylko trochę się postaramy (najszybsza ścieżka, to wrzucenie posta na slacka Devs_pl do kanału blogreview, a więcej tipów o tutaj) naprawdę powala. Tak szybko i tak dużo jak w trakcie tych trzech miesięcy na pewno samemu się nie nauczy. Bo żeby o czymś napisać, trzeba mieć o czym, czyli trzeba coś zrobić, a dodatkowo, dokładnie zrozumieć co się robi. U mnie skończyło się to nawet prelekcją na jeden z tematów, który poruszyłem rozwijając aplikację w tamtej edycji. Konkurs się kończy i co się dzieje? Do pustego, juniorskiego (moje takie było) cv wskakuje projekt który rozwijałeś, nie ważne czy został skończony. Idealnie obrazuje czego się uczyłeś i że chcesz się uczyć. A to już dużo, żeby się wyróżnić, jeśli szukasz pracy jako młodszy programista.

Jestem juniorem, co mi to da..

Też byłem juniorem, kiedy startowałem w zeszłorocznej edycji. Czytasz tego bloga, więc coś mi to zdecydowanie dało. Po za tym masę kontaktów w branży, a jak wiadomo, wszystko najlepiej załatwia się przez znajomości, podrzucenie CV do firmy, przez kogoś kto tam pracuje i ustna rekomendacja – „Hej, on jest dobry”, da więcej, niż wysłanie maila samemu. Zwłaszcza, że Ty również w ten sposób możesz znaleźć fajnego kolegę/koleżankę do zespołu. Dodatkowo zyskałem „otrzaskanie się” z różnymi technologiami. Bo podglądałem kilka blogów, nie tylko dotyczących Javy. Fajnie jest oderwać się od tego i spojrzeć szerzej, zobaczyć, że inne języki, to również inne ciekawe rozwiązania, a także problemy. Na początku tak jest (przynajmniej w moim przypadku), że uczepiłem się jakiejś konkretnej technologii i starałem się ją poznać na 100% (w tym przypadku Javy). Ale najlepsze spojrzenie daje Ci rozejrzenie się również w koło, zobaczenie, że jest sporo innych możliwości i spojrzenie na swój język z tej perspektywy. Wtedy zaczynają kiełkować myśli, że może Java akurat nie jest najlepszy rozwiązaniem danego problemu. I zaczyna się lepiej rozumieć programowanie.

Jestem już profesjonalnym programistą, co zyskam..

Korzystam z programu Evernote, mam tam taki folder jak Projects. Głębiej znajduje się kolejny: Ideas. Też masz taki, albo podobny? Co tam mamy? Trochę internetu rzeczy? Może Xamarin? Albo wydany ostatnio w wersji 1.0 TensorFlow? I jak często tam zaglądasz? Ale nie, żeby wpisać coś nowego, fajnego, o czym właśnie przeczytałeś.. Ale po to, żeby wyjąć stamtąd coś fajnego? W sumie ten folder powinien mieć uprawnienia write-only (da bum tsss). Noo właśnie. Wiesz do czego zmierzam, Konkurs DSP to najlepsze co możesz zrobić dla tych projektów. Wybierz jeden, taki który najbardziej Cię interesuje. I do dzieła. Wiem, że ciężko będzie znaleźć czas. Ale warto.

Dalej się waham..

Cóż, nie wypisałem wszystkich możliwości, jakie daje udział w tym konkursie. Głównie dlatego, że sam jeszcze nie wiem, czym dla mnie skończy się on w tym roku. Bo nagrody, chociaż fajne, to tylko wisienka, na wspaniałym torcie możliwości, które mogą się otworzyć. Oczywiście rozumiem, można nie móc wystartować z jakichś powodów. Ale powtarzam ponownie, moim zdaniem konkurs DSP to najlepsze co można zrobić. Jak mówi popularny obrazek motywacyjny, najlepszy czas, żeby zacząć był wczoraj, teraz jest drugi najlepszy czas.

konkurs dsp to najlepsze

Popularny obrazek motywacyjny

Przestałem wierzyć w obrazki motywacyjne, nie mniej mam nadzieję, że udało mi się przekonać, że ten konkurs to naprawdę świetna szansa, żeby dać porządnego kopa swojej karierze. Ja osobiście do tej pory odczuwam pozytywne skutki udziału w nim, takie jak chociażby zdecydowanie większy ruch na blogu, czy pojawiające się coraz to nowe możliwości rozwoju w wielu różnych kierunkach (pisałem o tym w posumowaniu roku). Nie przedłużając, mam nadzieję, że trochę porywalizujemy w tym roku, i jak już pisałem: Mogę liczyć, że staniesz w szranki w tym pojedynku, gdzie jedyny możliwy rezultat to win-win? 🙂

Pozdrawiam!

Poradnik dsp2017 – czyli jak dać się poznać

Jak zapewne wszyscy wiedzą, rozpoczęła się rejestracja do kolejnej edycji konkursu „Daj się poznać”. A jeśli nie wiedzą, to trzeba jak najszybciej nadrobić i koniecznie również się zarejestrować. Jeśli nie wiadomo o co chodzi to zapraszam na stronę devstyle, a potem z powrotem do artykułu. W związku z tym wydarzeniem postanowiłem spisać mały „poradnik dsp2017” jak poradzić sobie w tym konkursie. Żeby nie być gołosłownym uderzyłem do zwycięzców poprzedniej edycji z prośbą o rady, co według nich było najważniejsze, co doprowadziło ich tak wysoko. Ciekawi? Zapraszam do lektury 🙂

poradnik dsp2017

Zacznijmy może od Piotra Gankiewicza, piszącego tutaj, który zajął w tamtym roku 1 miejsce:

Z mojego punktu widzenia najważniejsze było to, aby pierwsze tygodnie pracy nad projektem poświęcić na dokładne przemyślenie jego architektury. Pozwoliło to na bezproblemowe wdrażanie kolejnych funkcjonalności, które oparte były na wspólnym „rdzeniu” – można by stwierdzić, że kolejne rozszerzenia były produkowane z wykorzystaniem wzorca copiego-pasta. Od strony blogowania zdecydowanie najtrudniejsze, a zarazem najbardziej czasochłonne są pierwsze wpisy, jednakże nie należy się tym w żaden sposób zniechęcać. Osobiście nierzadko spędziłem ponad 2-3 godziny nad pojedynczą notką, aby kilka tygodni później dodawać kolejne artykuły tworzone w ciągu 30-60 minut – sami zobaczycie jak wraz z upływem czasu odnajdziecie swój mityczny „flow”.

Przyznam szczerze, że startując w poprzedniej edycji nie do końca wszystko było przemyślane, nie mówiąc już o architekturze. A co do pisania postów – zgadzam się w 100%, najtrudniej jest zacząć, po pisaniu przez kilka pierwszych tygodni przychodzi nam to o wiele łatwiej i naturalniej. Piotrek podesłał mi też swojego posta dotyczącego tworzenia projektu od idei aż do realizacji, zapraszam!

A oto co odpisała mi Iwona Lalik, znana jako programistka.net:

Praca w pojedynkę jest dużym wyzwaniem. Dlatego też przyda się coś co pozwoli uporządkować pracę. Polecam spisanie sobie, co nasza aplikacja ma robić i podzielenie tego na mniejsze zadania. Ja do tego celu wykorzystałam Trello. Z kolei wpisy gromadziłam w skoroszycie OneNote i zwykle pisałam je iteracyjnie zaczynając od małego szkicu. Później wracałam czasem parę razy i dopracowywałam. Nawet jeśli w tygodniu nie starcza czasu, by spełnić warunki konkursu i napisać dwa posty, weekend jest równie dobry by nadrobić straty w pisaniu i kodowaniu. Może się zdarzyć, że będzie to troszkę kosztem naszych innych zainteresowań, ale satysfakcja z przetrwania trzech miesięcy jest tego warta. Najważniejsze, żeby praca nad projektem przynosiła radość, więc każdy pomysł realizowany w ramach konkursu jest dobry.

Pojawia się tutaj kolejny akcent, który jest na pewno bardzo istotny, oprócz architektury warto również zaplanować sobie to o czym i kiedy będziemy pisać. Innymi słowy chociaż zgrubny plan tematów i tego, dokąd chcemy dojść, nawet jeśli finalnie się zmieni (bo projekt piszemy w technologii której nie znamy, na przykład), może bardzo pomóc. Podobnie jeśli chodzi o samo pisanie postów, ja również robię w ten sposób. Najpierw mam pomysł, który zapisuję jednym, dwoma zdaniami, potem tworzę plan postu, potem piszę nie zwracając uwagi na to, czy zdania naturalnie z siebie wynikają, a najczęściej tak nie jest, bo to tylko bieżący wyrzut myśli. Potem dopasowuję zdania, dopisuję wstęp i zakończenie, finalnie wszystko poprawiam, odstawiam na jeden dzień. Następnego dnia czytam, ewentualnie poprawiam przed publikacją i publikuję. A dokładnie o tym jak to wygląda napiszę niedługo.

O opinię poprosiłem również Justynę Walkowską prowadzącą bloga na miękko:

Jeśli masz pomysł na projekt, ale nie wiesz, czy starczy Ci wiedzy i zapału, ten konkurs jest doskonałą okazją do pozyskania jednego i drugiego. Rywalizacja podtrzymuje morale, a inni uczestnicy są (w większości) przyjaźni i chętnie podzielą się swoją ekspertyzą, np. wskażą technologię lepiej dopasowaną do Twojego celu.
Boisz się, że nie zawsze uda Ci się przygotować aż dwa teksty tygodniowo? Możesz napisać dwa ogólne teksty o swoim projekcie i wybranej technologii i trzymać je w zapasie na czarną godzinę.

To fakt, dzięki temu, że brałem udział w konkursie udało mi się na tyle ogarnąć temat związany z morfingiem w Androidzie, że prelegowałem na ten temat. Pewnie gdyby nie konkurs, nie posiadł bym tej wiedzy. Nie wspominając już o innych uczestnikach, z którymi stworzyliśmy bardzo fajne community. Trzymanie sobie postów na zapas to również świetny pro-tip. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy, a w takiej sytuacji mamy przynajmniej jedno zmartwienie mniej, wiedząc, że w razie czego, klikniemy publikuj na czymś przygotowanym wcześniej.

A oto czym podzieliła się z nami Emilia Szymańska, znana jako Emi:

Myślę, że całkiem ważny może być dobry plan. Lista tematów „na czarną godzinę” – kiedy wypadek losowy sprawi, że nie posuniemy się jakoś znacząco w projekcie. U mnie to były na przykład tematy związane z gitem czy też takie bardziej teoretyczne. Bardzo ważne jest też maksymalne uproszczenie procesu wstawiania posta na bloga, gdyż będzie trzeba to robić bardzo często. To jest coś co muszę u siebie znacznie poprawić – przy obecnym modus operandi wstawienie posta (już po napisaniu samego tekstu) zajmuje mi czasem nawet do 2h, co potrafi być mocno uciążliwe. A poza tym – robić projekt którym jesteśmy zajarani i nie robić nic na siłę. To ma być zabawa, coś co robimy tak naprawdę dla siebie. 🙂

Tutaj mamy podobnie jak u Justyny, czyli przygotowanie sobie postów których użyjemy nie tylko w przypadku sytuacji losowej, ale również wtedy kiedy nie będziemy w stanie ukuć żadnych fajnych rzeczy na bloga, bo po prostu będziemy zmęczeni walką z projektem. Dodatkowo rozszerzył bym radę o uproszczeniu procesu publikacji posta do uproszczenia procesu dzielenia się postem z innymi. Bo to również bardzo ważne, jeśli zrobiłeś dobrą robotę, to podziel się – szkoda posta, którego nikt nie przeczyta.

Bardzo ciekawej odpowiedzi udzielił mi też Dawid Kaliszewski z bloga Commit… and run!:

Ja po prostu pisałem teksty w części dotyczące projektu, który rozwijałem, w części zaś różnych zjawisk i błędów, które spotkałem podczas swojej pracy zawodowej. Mój projekt też nie był jakiś wybitny ani modny jak gry mobilne czy IoT. Na dodatek nie ukończyłem go podczas trwania konkursu (ani nawet do tej pory).
W żaden sposób się nie reklamowałem, nie zachęcałem do głosowania na mnie, nawet nie mam konta na Facebooku ani nigdzie, żeby takie rzeczy robić. Sam byłem bardzo zaskoczony, że cokolwiek wygrałem, nie liczyłem na to. Naprawdę nie wiem jak to się stało.

Cóż, jak mogę się do tego odnieść. Jak dla mnie brzmi to jak wyjątek opisujący regułę, że należy promować swoje treści. Z racji tego, że głosowanie było otwarte Dawid w jakiś sposób musiał uzyskać fanów, którzy na niego zagłosowali. Może wystarczyła do tego sama jakość jego postów? Nie wiem, ciężko mi ocenić, nie mniej gratulacje się należą 😉

Kolejna rada pochodzi od Michała Dymla, blogującego w tym miejscu:

To może o angielskim. Jeśli masz możliwość to bloguj po angielsku. Będziesz miał większy zasięg, co przełoży się na większy ruch, a to bardzo mnie motywowało. Nie bój się tez promować swoich treści. Są na świecie ludzie, którzy chętnie przeczytają Twoje wpisy, ale sami ich nie znajdą – pomóż im.

Nie sposób się z tym nie zgodzić. Za każdym razem kiedy korzystamy z wyszukiwarki wpisujemy frazy po angielsku. Po za tym angielski, to język uznany za ogólnoświatowy, specjaliści it korzystają właśnie z niego – chyba nie muszę tego tłumaczyć. Jeśli chodzi o mnie osobiście, to zmiana języka tego bloga jest w planach, ale jeszcze nie w tym momencie. Muszę poprawić umiejętność pisania po angielsku. No i kolejna rada dotycząca dzielenia się treścią, to naprawdę jest bardzo istotne, gigantycznie zwiększa ruch na blogu, oraz Twoją rozpoznawalność. Stety/niestety takie mamy czasy, że dobry produkt sam się nie sprzeda (chyba, że mamy niebywałe szczęście). Umiejętności marketingowe, dzielenie się treścią, są bardzo ważne, w związku z tym konkurs jest świetną okazją na pozyskanie ich, wyjście z cienia, notabene danie się poznać.

Ostatnią osobą którą poprosiłem o poradę jest Sławomir Rudawski piszący w tym miejscu:

Przede wszystkim, warto wybrać temat (technologię), którą się lubi – nie ma znaczenia, czy dopiero chcesz ją lepiej poznać, czy już ją znasz – dopóki jej nie znienawidzisz, posty będą pisać się same. Co do samych postów – staraj się opisywać rzeczy tak, jakbyś chciał je wytłumaczyć dziecku lub komuś, kto się totalnie nie zna na Twoim temacie – zdobędziesz szersze grono czytelników i ograniczysz grupę „meh, to są jakieś super-kombo-smoki, których nie rozumiem i nie mam czasu zrozumieć”. Z drugiej strony – ciężko ominąć bardziej „mięsne” wstawki – nadal ok! Byle nie przegiąć.
Daj znać innym, że powstał nowy post – zapnij twittera do swojego bloga – możesz to robić manualnie, albo skorzystać z jednego z narzędzi typu https://ifttt.com/, nie zapomnij o hashtagach. Chwal się na slacku Devs PL, wrzucaj bloga na #blogreview. Slack jest też źródłem wiedzy tajemnej – w poprzedniej edycji pojawiła się dyskusja, na temat godziny publikacji posta – odpowiedź: rano. Moje były ustawione na 8:00, by załapać się w „poranny przegląd prasy” potencjalnych czytelników. W gronie uczestników #dajSiePoznac drzemie duża porcja inspiracji i wsparcia w walce z samym sobą o… systematyczność!
Czytaj inne blogi #dajSiePoznac. Nie bój się popełniać błędów, ale też – ucz się na błędach innych. Czytając blogi dostrzegamy rzeczy, których nie widać, gdy je piszemy – brzmi znajomo? Zaplanuj sobie czas na pisanie bloga, zrób z tego „rytuał”, by stał się częścią dnia. Jeżeli Ci dobrze idzie i przez przypadek popełniłeś dzieło długością porówywalne do „Pana Tadeusza” – nie popełniaj błędu Mickiewicza – podziel post na kilka. Kiedy mój post jest za długi? Kiedy myślisz sobie: „a, dodam jeszcze tl;dr; na początku…”.
Użyj mechanizmu automatycznego publikowania postów o zadanym czasie. Przydadzą się, gdy niespodziewane rzeczy zajmą Twój czas na bloga. Nie staraj się też pisać na siłę – ciężko się czyta kolejnego posta z serii „To mój [n] post. Nic się nie dzieje.” – jeżeli będziesz systematycznie pracował nad swoim projektem – zawsze wpadnie coś godne opisania – tu pomocą może być commit log, dlatego warto dbać o jego jakość.

Żeby projekt wciągnął czytelników, musi również wciągnąć nas, to fakt. Pisanie wszystkiego, włącznie z podstawami, to także ciekawa rada i faktycznie, może dobrze wpłynąć na odbiór projektu przez osoby nieznające technologii. Zwłaszcza, że nie ma wymagania, że musimy być super-uber pro programistami. Juniorzy, albo osoby zaczynające naukę mogą otrzymać wiele cennych lekcji dzięki temu konkursowi. I tak jak już pisałem powyżej, dzielenie się pracą jest niezwykle istotne. O ifttt coś nawet nagrałem. Co do kanału #blogreview na slacku devspl, to było to miejsce gdzie bardzo dużo się nauczyłem o pisaniu postów. Ostatnio trochę się to rozmyło, ale kiedyś działało właśnie w ten sposób, że wrzucałeś posta i dostawałeś oceny treści, wyglądu, etc.. To było bardzo dobre, mam nadzieję, że na czas konkursu ten kanał dalej będzie do tego służył. Zwłaszcza, że uczysz się tam nie tylko czytając opinie na temat swojego bloga, ale również wystawiając opinię innym.

poradnik dsp2017

To by było na tyle, jeśli chodzi o zebrane przeze mnie informacje, cóż, nawet nie zostało zbyt wiele co mógłbym dodać od siebie tworząc ten poradnik. Mogę powiedzieć tyle, że gdyby nie zeszłoroczna edycja, nie czytałbyś pewnie tego bloga, bo nie rozwinął by się w ten sposób. Dlatego w tym roku też startuję i jestem pełen ekscytacji na myśl o tym co uda mi się dzięki temu zyskać 😉 Ile poznam nowych świetnych osób, o które wzbogaci się polska blogosfera it. Ile uda się osiągnąć rzeczy, których w tym momencie nawet sobie nie wyobrażam. Już układam plany i nie mogę się doczekać. Więc jak, mogę na Ciebie liczyć, stajesz w szranki w tym pojedynku, gdzie jedyny możliwy rezultat to win-win? 😉

Pozdrawiam!

Week review #19 – najpopularniejszy post, prelekcje, WowSchool

Skończył się bardzo zimny i mokry, jesienny tydzień numer czterdzieści. Ale mówiąc szczerze nie miałem czasu zmarznąć 😉 Byłem na dwóch wydarzeniach, praktycznie stale nad czymś pracowałem. A szczegóły poniżej.

Nie wiem czy wspominałem o tym wcześniej, ale zostałem trenerem (w sensie wykładowcą, w sensie fizycznym słaby ze mnie autorytet 😉 w WowSchool.

Ogólnie wykładam tematy webowe, (html + css + js + bootstrap + wordpress + umbraco), dla dzieciaków w wieku około 13-15 lat. Dodatkowo staram się im opowiedzieć nieco więcej o pracy programisty, że to nie tylko klepanie kodu ale też np prezentacje, czy rozmowy, albo przekazywanie wiedzy. Sprowadza się to do tego, że jeżeli ktoś ma problem, to czasem proszę kolegę obok o wytłumaczenie. Dodatkowo od czasu do czasu ktoś opowiada o tym co zrobił. Sam jestem niezwykle ciekaw jak zaawansowane projekty stworzą dzieciaki na koniec semestru 😉

Po za tym w tym tygodniu byłem na pierwszej prelekcji Iwony, znanej jako programistka.net. Podobnie jak ja uczestniczyła w konkursie daj się poznać, ale z o wiele lepszym rezultatem 🙂 Fajnie było osobę znaną z internetów poznać w końcu osobiście. Iwona opowiadała o tym jak przełamywać siebie i podejmować się coraz trudniejszych projektów. Jej projekt konkursowy również był w Androidzie – technologii z którą miała pierwszy raz do czynienia. A prelekcja bardzo fajna. Jeśli będzie w waszej okolicy przyjdźcie koniecznie 🙂 Taka ciekawostka, profil Iwony na ln to LinkedIn/programistka.

Ponadto w poprzednim week review napisałem, że będę testował jakieś aplikacje typu time tracker. Wybór padł na RescueTime, ale nie spełniła moich oczekiwań. Między innymi dlatego, że część rozmów na temat konferencji, projektów, czy ustalenia spotkań odbywało się przez facebooka, a RescueTime oblicza, że to strata czasu. W związku z tym wyniki są niemiarodajne. W tym tygodniu spróbuję czegoś innego, najbardziej by mi odpowiadało robienie notatek jak w Todoist tzn, że piszę tekstem i @ albo # oznacza konkretny projekt, albo tag.

W tym tygodniu udało mi się jeszcze napisać o tym, jak szukałbym pracy dzisiaj, wiąże się z tym kilka ciekawych faktów. Po pierwsze, to najpopularniejszy post jaki kiedykolwiek napisałem, po prawej stronie włączyłem wyświetlanie najpopularniejszych, ale działa to dopiero od tygodnia, w związku z tym wyniki nie są spójne z Google Analytics. Ale i tak faktem pozostaje, że takiej ilości odsłon nie miał żaden z moich postów ani na starym, ani na nowym blogu (jeszcze). Po drugie, trochę go rozpowszechniłem (między innymi w kilku grupach na facebooku). I kiedy wieczorem wróciłem do domu, to okazało się, że napisałem „szukał bym” oddzielnie, czyli w tytule był błąd.
mem

Internauci oczywiście zauważyli 😉 Kilka komentarzy na ten temat widziałem, ale mam wrażenie, że odbiór był raczej pozytywny 😉 Mam również nadzieję, że dzięki niemu kilku pre-juniorów łatwiej odnajdzie się na rynku pracy 😉

To by było na tyle jeśli chodzi o ten tydzień. Po za tym byłem jeszcze na świetnych prelekcjach z serii Toast. Każdemu polecam, jak tylko będzie okazja to warto się wybrać. Noo i zaczynam następny, mam nadzieję, że pojawią się nowości w ramach serii, zwłaszcza w ramach tej na YouTube 😉 Ale cii.. Stay tuned!

Pozdrawiam!

Week review #9 – fitball, wdrożenie i slack

Jest weekend, a więc czas na kolejne week review! Tydzień temu pisałem o tym, że czeka mnie hard wdrożenie i tak też faktycznie było. Kilka dni i wiele godzin pracy, aby wszystko działało prawidłowo. Ale ostatecznie – sukces! Klient był zadowolony z tego co dostarczyliśmy 😉 To było ciekawe przeżycie, bo finalnie osobiście prezentowałem zakres swojej pracy (aplikację mobilną android). Trochę stresujące, aczkolwiek nowe doświadczenie. Na pewno przyda mi się to w przyszłości, w dzisiejszych czasach bądź co bądź, wszyscy jesteśmy sprzedawcami 😉 A co po za tym..

Piszę ten post siedząc na fitballu. Czyli takiej ogromnej gumowej piłce. Takiej jak ta poniżej.

Co prawda nie siedzę tak jak ta pani i pewnie tak zgrabnie też nie wyglądam. 😉 Teoretycznie powinien siedzieć po turecku, ale jakoś tak jeszcze nie umiem 😛 Ciężko mi się tak pozginać, ale pracujemy nad tym. Ale dlaczego akurat na fitballu? Ano jak pisałem tutaj zacząłem mieć poważne problemy z plecami. Osoba która się nimi aktualnie zajmuje, zaprosiła mnie, aby pokazać zestaw ćwiczeń wzmacniających. Przyznam się, że szedłem z założeniem, że co tam wzmocnienie kręgosłupa, jakąś jaskółkę, poskaczę na jednej nodze, pierdółki. Naprawdę srogo się pomyliłem. Nie wiedziałem, że gumowa piłka może być przyczyną takich cierpień. Było ciężko, robiłem rzeczy podobne jak ta pani i to przez godzinę. Nie wiedziałem, że mogę być tak bardzo spocony. Ale reasumując – rozumiem, że to konieczne i dostałem rozpiskę z ćwiczeniami, zobowiązałem się robić je codziennie. Zobaczymy jak mi pójdzie, z tego miejsca też chciałbym serdecznie polecić Anię Wilgosz, bo naprawdę wie co robi, czuję to nawet w kościach 😉

Po za tym otwarła się świetna inicjatywa dla programistów. Słyszałem nawet cytaty, że „czuć klimat irca”. Albo, że „dziwne, u mnie działa”. 😉 Ale tak bez śmieszkowania, chodzi o to, że podczas trwania konkursu DSP powstał wewnętrzny Slack, gdzie każdy mógł pogadać o czymkolwiek, albo wrzucić swojego posta i spytać o review. Slack po konkursie nie umarł, ale został upubliczniony i teraz każdy dev, obojętna technologia i religia może dołączyć i pogadać o czymkolwiek 😉 Zresztą, co ja będę się tu rozpisywał, skoro Maciek świetnie wyjaśnił o co chodzi tutaj. Aktualnie jest tam już ponad 700 osób. Wbijaj do nas!

To tyle jeśli chodzi o ten tydzień 😉 Udało mi się jeszcze zmontować film promocyjny w tym tygodniu, ale po co i dlaczego, napiszę wkrótce. Przede mną kolejne siedem dni, nowe pomysły i nowe rzeczy do zrobienia. Stay tuned!

Pozdrawiam!

Pierwsza prelekcja programisty – zdaje mi się, że kompletny przewodnik, spisany świeżo po pierwszej prezentacji :)

Jak już niejednokrotnie pisałem i mówiłem choćby na snapchacie, mam za sobą pierwszą prelekcję. Chciałem co nieco napisać o tym jak to jest, co czułem, jak to się stało i co było potem. Zapraszam do lektury 😉

Dlaczego występować?
Powodów było kilka, przed wszystkim wydaje mi się to naturalny krok podczas rozwoju programisty 😉 I nie ma ma sensu mówić sobie, że za wcześnie – ja wystąpiłem mając rok doświadczenia. Nie spotkałem się jeszcze z osobą, która wystąpiła by raz i potem powiedziała sobie, nigdy więcej, to nie dla mnie. Każdemu powinno zależeć na swojej konkurencyjności, a wpis w CV o treści: występowałem podczas wydarzeń, daje kilka fajnych punktów fame’u. Po za tym, ja po prostu lubię uczyć 😉 Swego czasu dorabiałem udzielając korepetycji, bo po prostu mam taki charakter. Nie wiem jak bardzo ta cecha jest popularna wśród programistów, ale wydaje mi się to naturalne. Ponadto, w momencie w którym chcesz prowadzić prelekcję, musisz bardzo dokładnie znać dany temat – czyli sam musisz dokładnie go zbadać – znowu stajesz się lepszy 😉

 

Jak wybrać wydarzenie?
Toast na którym mówiłem nie był moim pierwszym wyborem. Wcześniej chciałem przemawiać na gali finałowej DSP, ale dlaczego tak się nie stało pisałem tutaj. Pierwsza prelekcja najlepiej gdyby nie była zbyt duża (na mojej było około 70 osób). Dlatego dobrym pomysłem jest wzięcie sobie jakiegoś pobliskiego meetup’u, najlepiej tematycznego (dodatkowa motywacja, żeby nie potraktować tematu prelekcji po łebkach). Atmosfera tego wydarzenia też jest ważna, dlatego przejście się wcześniej na tego typu spotkanie celem obejrzenia jak wygląda i w jakim tonie przemawiają prelegenci pomoże podjąć decyzję. Nie mogę tutaj nie wspomnieć o pomocy jaką dostałem w ramach przygotowywania się do prelekcji od organizatorów, czyli Droids On Roids. Mianowicie było to chociażby profesjonalne intro, które uwielbiam:

Do tego przez cały czas przygotowania dostawałem informacje o chociażby jakości prezentacji. A także miałem możliwość powiedzenia jej przed kilkoma pracownikami tej firmy, co również zaowocowało sporą ilością feedbacku.

Jak wybrać temat?
W moim przypadku sprawdził się temat który trochę liznąłem, ale jak się okazało podczas przygotowań nie do końca. Tzn warto tutaj pokusić się o znalezienie złotego środka, nie powinno się mówić o czymś trywialnym (stwierdzenie poziomu trudności także nie jest takie proste, bowiem trywialne dla nas może być zaawansowane dla słuchaczy), ale nie należy też rzucać się na coś o czym pojęcia nie mamy, bo takie prezentacje mogą wyglądać słabo, kiedy prelegent nie zna tematu (mam tu taki mały wyjątek, nazywa się Paweł Szulc i prowadzi wrocławskiego JUGa, prelekcje na których byłem zaczynał od – „nie jestem specem, uczę się tego dopiero 3 miesiące, ale patrzcie co mogę Wam pokazać”). Reasumując na początek polecam coś co zmusi nas do rozwoju, ale nie będzie to jakiś zupełnie nowy temat, w stylu: „O zrobię prelekcję o Kotlinie, kiedyś słyszałem to słowo” 😉 Takie pomysły od razu odrzucamy.

Jak się przygotować?
W moim przypadku wyglądało to tak, że napisałem konspekt, wyszło mi 6 punktów o czym chcę powiedzieć. Następnie rozłożyłem go sensownie i do tego dorabiałem prezentację, która łącznie miała 28 slajdów. Do każdego slajdu spisałem w luźnej formie o czym będę mówił. Potem przeczytałem te notatki, a potem powiedziałem prezentację żonie i jej koleżance, która akurat u nas była. Następnego dnia znowu ją powiedziałem, tylko żonie. Następnego dnia wróciłem do notatek, przeczytałem je, poprawiłem to co mi się nasunęło, odświeżyłem sobie, zanotowałem w głowie rzeczy o których nie powiedziałem i znowu opowiedziałem prelekcję. Już podczas mówienia próbnego warto sobie zgarnąć losowego słuchacza, może kilku. Dzięki temu przełamujemy już podczas prób strach/wstyd przed mówieniem do ludzi. To ważne, żeby mówić głośno, obserwować jak się zachowuje nasze ciało i co najbardziej nas stresuje (może które momenty w prezentacji, może warto dorzucić wtedy jedno zdanie do slajdu, jeśli się gubimy, albo rozbić to na dwa slajdy dorzucając śmiesznego gifa, w moim konkretnym przypadku to było logo githuba w prawym górnym rogu, za każdym razem kiedy miałem powiedzieć o gicie). Po za tym ważne podczas przygotowania prezentacji jest próba wymyślania sobie pytań do każdego jej aspektu. To się naprawdę później może przydać, kiedy te pytania padną naprawdę. To raczej niezręczna sytuacja powiedzieć nie wiem. Chociaż oczywiście się zdarza, kulturalnie jest wtedy odpisać na to pytanie mailem po prezentacji 🙂 Mam w tym miejscu też taką obserwację, że później do publiki mówiło mi się łatwiej, niż ostatnie próby z żoną. Dlaczego? Bo żona już nawet nie reagowała na żarty, biedaczka pewnie mogłaby to wszystko powiedzieć zamiast mnie, a nie zajmuje się programowaniem 🙂

Wielki finał
Miałem problem z zaśnięciem przed prezentacją. Nie duży, ale jednak problem 😉 Stres się pojawił. Następnego dnia rano było już w porządku, ale czym bliżej prezentacji, tym serce biło mocniej. Nagrałem nawet wtedy snapa: „życzcie mi, żebym ten stres przekuł w świetny flow podczas prelekcji”. Bo o to tutaj chodzi, stres się pojawi, ale to nasza broszka, jak go wykorzystamy. Uciekniemy? Umówmy się, taka opcja w ogóle nie wchodzi w grę. Więc co zrobić z tą nagromadzoną adrenaliną? Przekuć ją w słowa 😉 To wasza prezentacja, musicie mówić, a wiadomo, że jak człowiek się denerwuje to dużo gada. Kurde, przecież w naszej sytuacji to plus. Byłem zestresowany, ale próbowałem robić sobie żarty już podczas prób mikrofonu. Następnym razem przedstawię osoby z którymi przyszedłem, czy zagadam do kogoś z publiki 🙂 Tutaj mam też ciekawą obserwację, kiedy tak gadacie, to czasem można niechcący kogoś urazić niestosownym żartem. Wiadomo, człowiek zdenerwowany, więc tak jakoś odruchowo coś klepnie auto-obronnego. Podczas mojej prezentacji rzuciłem takie pytanie, czy ktoś wykorzystywał taką opcję w Androidzie, jedna osoba podniosła rękę, na co ja powiedziałem: „O widzę jedną osobę, to umówmy się że nikt”. Salę to rozbawiło, a ja zacząłem się zastanawiać, czy czasem nie uraziłem tej osoby. Jeśli tak, to przepraszam, jeśli to czytasz, to możesz zostawić ślad w komentarzu 🙂 Stąd pojawia mi się w tym momencie czerwona lampka w głowie – nie przesadzić z przekuwaniem tego stresu 😉 Kolejną rzeczą, która zaskoczyła mnie podczas prelekcji był absolutny brak poczucia czasu. Jakoś tak wpadłem we flow i odleciałem. Rada na przyszłość, kontrolujcie czas, zegarek gdzieś na wierzchu pozbawił by mnie kilku niepotrzebnych podczas prelekcji myśli – ile jeszcze czasu mi zostało. Finalnie okazało się, że wyszło idealnie, ale różnie mogło być. Kolejnym ważnym składnikiem jest reakcja publiczności. Kiedy ktoś w trakcie tłumaczenia czegoś kiwnie głową w geście aprobaty, to tak, to jest to co daje powera. Szukajcie tego, rozglądajcie się po publiczności. Ktoś podnosi rękę, zadaje pytanie, chwila grozy. Ale zaraz, przecież się przygotowywaliście i przewidzieliście to pytanie, czyli odpowiadacie na nie – power up! Doszedłeś do wcześniej przygotowanego dowcipu, śmiechy, oklaski, power up! W międzyczasie widząc reakcję publiczności nasunęło Ci się coś śmiesznego – double power up! Dojeżdżasz do ostatniego slajdu, dostajesz brawa, wyobraź sobie jak się czujesz 😉 Orzeł wylądował! Przez kilka dni po prelekcji nic nie psuje Ci humoru 😉 No i jeszcze te pytanka od publiki po prezentacji 🙂

Kilka uwag do prowadzenia prelekcji
Poniżej spis kilku uwag na temat których nie mam szczególnych osobistych przemyśleń, ale również warto je rozważyć 😉
– mówienie do ludzi, a nie do prezentacji – niby oczywiste, a jednak człowiek się zapomina
– tempo, pytania retoryczne, układ prelekcji – wytłumaczyłeś coś super trudnego? Zrób pauzę na dowcip, albo rzuć pytaniem, żeby podtrzymać uwagę
– głośność i tempo mówienia – pytanie, czy słychać mnie na końcu zawsze na propsie, zwłaszcza z dopowiedzeniem – „jeśli ostatni rząd mnie słyszy to niech lewą ręką sięgnie za prawe ucho” 😉 Tutaj ważny jest też mikrofon, osobiście wiem, że mówię strasznie cicho, dlatego zawsze będę go chciał. Podczas swojej prelekcji miałem mikrofon za uchem, to jest świetna opcja
– gestykulacja – wiadomo z mikrofonem w ręku może być ciężko, ale taki za uchem jest spoko. Ważne, żeby nie przesadzać z tym machaniem rękami
– paradźwięki – czyli yyyyyyyyyyyyy, a także odgłosy paszczowe, dyszenie itd. Wiadomo, trzeba na to uważać. Z doświadczenia konferencji na Skype wiem, że zawsze strasznie dyszę, dlatego proponuję mikrofon głośniej i dalej od ust 😉

Co dalej?
Ależ mi się spodobało! Muszę się koniecznie dokształcić w temacie prezentacji, żeby były lepsze 🙂 Czyli co? Do zobaczenia na prelekcji i to po obu stronach sceny? Umowa stoi? 🙂

Ps. Programisto! Masz już kilka prelekcji na koncie? Podziel się swoją historią poniżej, sam jestem ciekaw, na ile moje przeżycia, odczucia są tu uniwersalne 🙂

Pozdrawiam!