Week review #11 – statystyki, rozwój

Trzydziesty drugi. Właśnie kończy się ten tydzień kalendarzowy 😉 a jest to week review #11, w którym to opiszę co przyniósł mijający tydzień 😉 Na świecie sporo się wydarzyło, odnosimy sukcesy na igrzyskach w Rio, odnosimy również porażki 🙂 A u mnie? Seria niekończących się sukcesów? Cóż, raczej tak nie napiszę, nie mniej starałem się, jestem z tego zadowolony i oto efekty.

Kalendarz o którym pisałem poprzednim razem wygląda dzisiaj w ten sposób 😉

Jest moc? 😉 Naprawdę szczerze polecam tą technikę, a jeśli nie chcecie sobie drukować kalendarza polecam swoją aplikacyjkę na Android, można spokojnie zarządzać swoimi kalendarzami, ale i tak najważniejsze, musi nam zależeć 😉 Ją również udało mi się skończyć w tym tygodniu, opis aplikacji znajduje się tutaj. A technika pomoże, ale sama nie poćwiczy. Mam taką obserwację, że ludzie niejednokrotnie płacą krocie za naukę jakichś technik motywacyjnych, zamiast się skupić na tym co jest do zrobienia. Innymi słowy, sumienie jest uspokojone, bo przecież pracowałem, ale robota niezrobiona 🙂 Polecam wziąć się w garść i.. pobrać moją apkę 🙂 Jest za darmo. A na pewno pomoże, w przeciwnym razie gwarantuję zwrot kosztów 😛 Może być?

Po napisanym w poprzednim tygodniu week review zorientowałem się, że nie napisałem o tym, że mój blog przekroczył 10 000 wyświetleń. Informuję o tym dzisiaj i okazuje się, że oto mam już ich blisko 12 000. Pisząc to jestem w autentycznym szoku, spójrzcie na te zrzuty ekranu:

A także najpopularniejszy post ma okrągłe 2^10:

Z całej mocy dziękuję za te wyświetlenia, zwłaszcza, jeśli pomyślę, że 12 000 osób to blisko tyle ile mieści stadion Korony Kielce! Nie kibicuję im, znalazłem tą statystykę 😉 Ale z drugiej strony mam wielką nadzieję, że za tymi wyświetleniami stoją ludzie, dla których te treści są w jakiś sposób interesujące, a najlepiej pomocne. Bo to powyżej to tylko numerki, naprawdę zaczynamy to doceniać, kiedy myślimy, że za każdym numerkiem stoi prawdziwy człowiek, dla którego tworzysz treść. Który spędza kilka minut ze swojego życia czytając to co napisałeś. Dziękuję!

W tym tygodniu trafiłem również na bardzo motywujący wpis Daniela Kmaka. Ten 19 letni chłopak, z którym zresztą później się skontaktowałem opisuje jak za pomocą serwisów Github i StackOverflow udało mu się znaleźć wymarzoną pracę. Świetnie mi się czytało tą historię, ponieważ jest taka.. budująca 🙂 Pokazuje, że można, że wystarczy konkretnie się postarać i można osiągnąć to o czym się marzy. Polecam każdemu! 🙂

Szykują się zmiany, zacząłem pracę nad nowym miejscem na swoje posty tj stroną michalgellert.pl. Będę informował na bieżąco 🙂 Tak oto wyglądał ten kończący się już dzisiaj tydzień 🙂 Było ciekawie? 🙂 We wstępie napisałem, że starałem się i jestem z tego zadowolony. Cóż, wkrótce rozwinę o co mi dokładnie chodzi 😉 Stay tuned!

Pozdrawiam!

Week review #10 – nie przerywaj łańcucha, wolontariusze devoxx4kids poszukiwani

Właśnie przyszła pora na dziesiąty odcinek z serii week review, czyli co tam ciekawego działo się się w tym tygodniu 😉 A trochę się wydarzyło, między innymi – sobie poćwiczyłem 😉 Skończyłem aplikację, ale o niej będzie w następnych wpisach. A także jest sprawa w temacie devoxx 4 kids. Do tego trochę się nacieszyłem Wiedźminem, przyznam szczerze, że kawałek czasu mi zjadł, ale chłopakom z CDP RED trzeba oddać, że kawał dobrej roboty zrobili 😉 Ale do rzeczy..

W ramach wrocławskiej edycji wydarzenia Devoxx 4 kids, o którym dużo więcej pisałem tutaj, poszukujemy osób, które chcą być wolontariuszami. Wolontariusz będzie osobą do zadań specjalnych, będzie można poczuć się jak Tom Cruisse w „Mission impossible” 😉 Do wykonania jest naprawdę sporo misji, co do konkretów to wszystko zostanie wyjaśnione oczywiście w momencie startu zadania. Są tu jacyś odważni, chętni agenci? Jeśli tak tutaj ukryty jest formularz do rejestracji. Ta wiadomość nie ulegnie samo zniszczeniu, dlatego pamiętajcie wyczyścić cookie po zakończeniu czytania. 😉

Po za tym, zrobiłem sobie kalendarz 😛 ale nie taki zwykły. Słyszeliście o „don’t break the chain”? W skrócie, polega to na tym, że robimy coś codziennie i zaznaczamy w kalendarzu, że to zrobiliśmy. Nic skomplikowanego, ale dużo więcej napiszę wkrótce, macie moje słowo. Ale w związku z moimi problemami z plecami o których napisałem już bardzo dużo np tutaj i tym, że dostałem ćwiczenia, o czym pisałem tutaj – i, że te ćwiczenia mam wykonywać codziennie, uznałem, że technika „nie przerywaj łańcucha” będzie do tego idealna. Dlatego też poprosiłem znajomego, który pracuje jako analityk medyczny o przyniesienie kilku naklejek z serii „dzielny pacjent”. Uznałem, że one najlepiej obrazują to to przeżywam podczas tych ćwiczeń. 🙂 Potem wydrukowałem sobie sporych rozmiarów kalendarz i teraz za każdym razem jak ćwiczę, oznaczam to w kalendarzu. Tak wygląda to w tym momencie:

Ale jak mówi stare przysłowie: „im więcej potu na treningu, tym mniej krwi.. przed komputerem” 😛 Te ćwiczenia są dla mnie tym trudniejsze, że od zawsze byłem asportowy. Na wfie przeczytałem mnóstwo książek 😉 Także trzymajcie kciuki za mnie i moją dziwną motywację.

Podsumowując był to bardzo męczący tydzień. Wylałem z siebie mnóstwo potu, ale idzie mi coraz lepiej 🙂 Wieczorem liczę na to, że uda mi się przykleić następną naklejkę 🙂 Wspomniane we wstępnie nadchodzące wpisy to będzie prezentacja aplikacji, a także co nieco o tym jak powstawała. Stay tuned!

Pozdrawiam!

Week review #9 – fitball, wdrożenie i slack

Jest weekend, a więc czas na kolejne week review! Tydzień temu pisałem o tym, że czeka mnie hard wdrożenie i tak też faktycznie było. Kilka dni i wiele godzin pracy, aby wszystko działało prawidłowo. Ale ostatecznie – sukces! Klient był zadowolony z tego co dostarczyliśmy 😉 To było ciekawe przeżycie, bo finalnie osobiście prezentowałem zakres swojej pracy (aplikację mobilną android). Trochę stresujące, aczkolwiek nowe doświadczenie. Na pewno przyda mi się to w przyszłości, w dzisiejszych czasach bądź co bądź, wszyscy jesteśmy sprzedawcami 😉 A co po za tym..

Piszę ten post siedząc na fitballu. Czyli takiej ogromnej gumowej piłce. Takiej jak ta poniżej.

Co prawda nie siedzę tak jak ta pani i pewnie tak zgrabnie też nie wyglądam. 😉 Teoretycznie powinien siedzieć po turecku, ale jakoś tak jeszcze nie umiem 😛 Ciężko mi się tak pozginać, ale pracujemy nad tym. Ale dlaczego akurat na fitballu? Ano jak pisałem tutaj zacząłem mieć poważne problemy z plecami. Osoba która się nimi aktualnie zajmuje, zaprosiła mnie, aby pokazać zestaw ćwiczeń wzmacniających. Przyznam się, że szedłem z założeniem, że co tam wzmocnienie kręgosłupa, jakąś jaskółkę, poskaczę na jednej nodze, pierdółki. Naprawdę srogo się pomyliłem. Nie wiedziałem, że gumowa piłka może być przyczyną takich cierpień. Było ciężko, robiłem rzeczy podobne jak ta pani i to przez godzinę. Nie wiedziałem, że mogę być tak bardzo spocony. Ale reasumując – rozumiem, że to konieczne i dostałem rozpiskę z ćwiczeniami, zobowiązałem się robić je codziennie. Zobaczymy jak mi pójdzie, z tego miejsca też chciałbym serdecznie polecić Anię Wilgosz, bo naprawdę wie co robi, czuję to nawet w kościach 😉

Po za tym otwarła się świetna inicjatywa dla programistów. Słyszałem nawet cytaty, że „czuć klimat irca”. Albo, że „dziwne, u mnie działa”. 😉 Ale tak bez śmieszkowania, chodzi o to, że podczas trwania konkursu DSP powstał wewnętrzny Slack, gdzie każdy mógł pogadać o czymkolwiek, albo wrzucić swojego posta i spytać o review. Slack po konkursie nie umarł, ale został upubliczniony i teraz każdy dev, obojętna technologia i religia może dołączyć i pogadać o czymkolwiek 😉 Zresztą, co ja będę się tu rozpisywał, skoro Maciek świetnie wyjaśnił o co chodzi tutaj. Aktualnie jest tam już ponad 700 osób. Wbijaj do nas!

To tyle jeśli chodzi o ten tydzień 😉 Udało mi się jeszcze zmontować film promocyjny w tym tygodniu, ale po co i dlaczego, napiszę wkrótce. Przede mną kolejne siedem dni, nowe pomysły i nowe rzeczy do zrobienia. Stay tuned!

Pozdrawiam!

Week review #8 – awaria SO

Następny tydzień z życia za mną, jak było? Cóż, znowu mało produktywnie 😛 Chyba jestem przemęczony.. A prawdziwy urlop dopiero za miesiąc. Nie bardzo mam się czym pochwalić w tym tygodniu 😉 Straciłem też trochę czasu na konfigurację nowego komputera. Ale teraz jest tak szybki, że kod będzie pisał się sam 😛 Przyszły tydzień z kolei zapowiada się pracowity w pracy 😉 Tzn zbliża się termin oddania projektu i trzeba doszlifować ostatnie rzeczy. Ale cóż to ciekawego działo się w tym tygodniu…

Awaria StackOverflow. Aż wrzuciłem status na snapchata 😛 Przez 34 minuty forum było niedostępne 😉

Chłopaki bardzo fajnie opisali co się stało, o tutaj. Swoją drogą.. Trudna sytuacja, wykłada się stackOverflow i nie można już przeczytać na stackOverflow, jak naprawić StackOverflow. 😛 Prawdziwe stackOverflow. Nawet powód wywalenia to takie jakby przeciążenie… Przeczytajcie, zachęcam 😉
Snapchat ostatnio również jak by bardziej mi wychodzi 😉 Także wrzucę swój profil, gdyby ktoś chciał mnie posłuchać 🙂
Noo i trochę prywaty, w tym tygodniu okazało się, że to będzie dziewczynka 🙂 Koniec prywaty 🙂
Podsumowując, ciężko tak pisać co tydzień. Mam nadzieję, że tego typu zadanie pozwala mi chociaż rozwinąć umiejętności pisarskie i wpisy są lekkie i przyjemne do czytania. Mam wielką nadzieję, że wkrótce pojawi się fajny, mięsny, techniczny wpis 😉 Plany są, zarys z grubsza jest, ale napisać nie ma kiedy. Cóż, życie… Tak, czy siak: Stay tuned!
Pozdrawiam!

Week review #7 – blog ma rok, 500+

Zgodnie z tym do czego się zobowiązałem publikuję kolejny post, po kolejnym tygodniu. To nie był super produktywny tydzień, spędziłem trochę więcej czasu ze znajomymi, ale całego tygodnia nie przebalowałem 😛 Jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, otóż jest to post o numerze 49 od początku istnienia bloga czyli 2 lipca 2015. Znaczy to również, że blog istnieje już ponad rok! Sporo się zmieniło w tym czasie, ale najwięcej w ostatnich miesiącach. Ale po kolei, oto jak wyglądał mój tydzień.

Trochę popracowałem w temacie Devoxxa dla dzieciaków, udało się porozmawiać z kilkoma osobami które chciały by prowadzić zajęcia. Nie wiesz o co chodzi? A może chciałbyś jeszcze pomóc? 😉 Zajrzyj tutaj.

Po za tym w dalszym ciągu pracuję nad aplikacją – kalendarzem, takim tam nieco innym 😉 Zrzut:

Ponadto jak sugeruje tytuł wpisu, pierwszy raz od początku istnienia bloga odwiedziło go 500 osób w ciągu jednego dnia! Byłem pod ogromnym wrażeniem, masakra, naprawdę bardzo dziękuję 😉

Powodem był ten wpis, o pierwszej prelekcji. Super, naprawdę bardzo się cieszę! 🙂

Razem z tą radością jednakże pojawia się chwila refleksji, w myśl zasady „with great power comes great responsibility”. Mianowicie, prowadzę tego bloga już rok i czasem zastanawiam się, czy lepsze i bardziej pożyteczne wpisy to te na tematy programistyczne, czy raczej te miękkie, bardziej ogólne. Czasem naprawdę trudno jest wybrać, dlatego dalszy kształt bloga.. będzie wyglądał tak jak do tej pory 😉 Nie wiem czy uda mi się to jakoś zgrupować te wpisy, ale postaram się aby każdy był ciekawy, nawet dla osób nie zaznajomionych aż tak bardzo z programowaniem.

Na zakończenie chciałbym napisać, że po roku pisania blog ma ponad 9000 wyświetleń. Dla mnie to naprawdę ogromna ilość, nie spodziewałem się, że rozwinie się to w ten sposób. Wkrótce kolejne treści!

Pozdrawiam!

Week review #6 – prelekcja, snapchat i pokemon GO

Kolejny tydzień i kolejne week review 😉 Pomimo tego, że zaczął się fatalnie (awarią pleców, odsyłam do #5 po szczegóły), tydzień kończy się całkiem dobrze 😉 Ale nie było łatwo…

Sobota, kiedy musiałem leżeć plackiem i nie bardzo mogłem się poruszyć – była fatalna. Gapienie się w sufit i nie możność zrobienia czegokolwiek (w miarę możliwości starałem się chociaż czytać książkę) to dla mnie najgorsze co może być. Tyle projektów czeka na (nomen omen) pochylenie się nad nimi. Ale w ciągu kilku dni sytuacja się polepszała i teraz jest już zdecydowanie lepiej. 😉 Nie mniej – coś trzeba z tym zrobić. Na początek zacznę od ćwiczeń, które mam dostać od osoby która mnie rozmasowywała (przy okazji serdecznie polecam – rehabilitacja domowa). Dopiero 14 miesięcy pracuję jako programista (wcześniej fizyczna, opiszę innym razem), a już takie przygody…

Po za tym w czwartek miałem jeszcze prelekcję – było świetnie! 😉 Ale więcej napiszę w osobnym poście już niedługo 🙂

Dodatkowo w tym tygodniu udało mi się wreszcie przełamać i wrzucić coś na snapchata 😉 Przymierzałem się długo.. Ale udało się.. I chyba mnie to wciąga 😉

Powyżej macie mojego duszka 😉 Dlaczego akurat Snapchat? Ten temat był już wałkowany, np u Andrzeja, Maćka i jeszcze tutaj. Pewnie również dorzucę do tego swoje trzy grosze, ale póki co poużywam go sobie i zobaczę jak dokładnie działa 😉
A od piątkowego poranka łapię pokemony 😉 Na serio, dawno się tak nie ubawiłem. Ale o co chodzi? Otóż w czwartek miała swoją premierę światową (oficjalnie jeszcze niedostępna w Europie) gra Pokemon GO. Chodzi o to, że fizycznie człowiek chodzi po świecie i w różnych miejscach są rozsiane pokemony, które trzeba złapać. A że łapanie nakłada nam grafikę pokemona na obraz z kamery, to naprawdę można się świetnie bawić 😉 Chyba najlepiej zilustruje to poniższe video
Uwaga, bardzo wciąga 😀
Oczywiście moja geekowska dusza nie mogła nie spróbować cheatować gry 😉 Konkretnie, po co chodzić skoro można siedzieć? 😛 Podpowiem, że próbowałem przez adb geofix, nie udało mi się, bo nie mam zrootowanego urządzenia 😉 Ale jak mi się powiedzie, to na pewno napiszę 😉
O sukcesie gry niech świadczy fakt, że w chwili pisania tego posta (piątek, noc) tak wygląda stan serwerów:
Reasumując, to wcale nie był taki zły tydzień 🙂 Przełamałem się w dwóch tematach (prelekcja, snapchat). Po za tym kilka pomniejszych celów również (jak choćby uporządkowanie plików w chmurze, miałem aż 4 różnych dostawców, wreszcie to ogarnąłem (gdrive + photos, dla ciekawych mojego wyboru), czy przeniesienie wszystkich notatek w jedno miejsce(evernote)) zostało osiągnięte. Walczymy dalej 🙂
Pozdrawiam!

Week review #5 – na ile tak naprawdę mamy wpływ 2

Kolejny tydzień za mną. Tydzień w którym byłem skupiony maksymalnie na nadchodzącej, czwartkowej prelekcji. Chłopaki z Droids on Roids dają radę, zaprosili do siebie do biura na próbę, dostałem masę feedbacku o tym, jak prowadzić czwartkową prelekcję 🙂 Było spoko. A tak wyglądał mój plan na dzisiaj:

Myślę, że gronu javowemu nie muszę mówić czym jest confitura, dla niezorientowanych, jedna z lepszych konferencji na tematy Javowe w Polsce. Załączam video reklamowe tegorocznej edycji jako zajawkę.

Cóż się stało tym razem? Teraz miałem problem z własnym zdrowiem. Mianowicie w piątek niosłem do mieszkania zakupy, jak co piątek zresztą. I coś mnie zaczęło boleć w plecach. No ale zakupy jakoś doniosłem. Potem poszedłem z żoną na spacer, jakąś szybką kolację. Wróciłem do domu, zacząłem się pakować założyłem plecak i nie byłem w stanie zejść po schodach. Szedłem na przystanek i co chwilę musiałem się zatrzymać, pochylić, złapać oddech. Doszedłem na przystanek, ale nie wszedłem do autobusu. Musiałem wrócić do domu, nie byłem w stanie nigdzie jechać. W nocy budziłem się co 2 godziny, o 6 rano pojechałem do szpitala. Potem do drugiego. Nie chcę, żeby to był blog w którym narzekam na NFZ, wszyscy wiedzą jak to aktualnie wygląda. Myślę, że w czasach głębokiej komuny, w których lekarz chodził po wsi i leczył ludzi za jajka, było to lepiej zorganizowane, niż w tym momencie. Aktualnie siedzę podleczony Ketonalem, w poniedziałek muszę iść do lekarza rodzinnego po skierowanie do ortpoedy.

Z racji tego, że ledwo się ruszam i nie mogę w związku z tym zrobić niczego sensownego (ledwo piszę ten post), czuję się fatalnie. Zdałem sobie sprawę, że to prawdziwa katorga leżeć bezczynnie, kiedy plany na najbliższy czas takie duże. Mam nadzieję, że uda mi się pozbierać do czwartku i wygłoszę prelekcję, sporo czasu spędziłem na przygotowaniach do niej.

Ps. podtytuł bloga zmienił się na: „Programistyczny blog osobisty”. Mam wrażenie, że o wiele lepiej oddaje to o czym aktualnie piszę. Mam też nadzieję, że jak poczuję się lepiej, to wkrótce wrzucę tu nieco programistycznego mięska 😉

Pozdrawiam!

Week review #4 – niewypowiedziane słowa

Kolejny pracowity tydzień za mną 😉 Sytuacja z żoną się uspokoiła na szczęście, spędziłem z nią trochę więcej czasu, ale kilka rzeczy udało mi się wypracować 😉 To był dobry tydzień, o to co udało mi się osiągnąć.

Z racji tego, że nie udało mi się dotrzeć na prelekcję podsunięto mi pomysł, aby nagrać prezentację i wrzucić ją na YouTube. I oto jest, stworzyłem ekstra kanał z tej okazji. Podpowiadam, że warto go subskrybować, ponieważ mam plan aby go dalej rozwinąć 😉 Ale ciiii, wszystko w swoim czasie. A oto obiecany film:

Dajcie znać jak Wam się podoba, mógłby być lepszy, ale pracuję nad tym 😉 Po za tym dowiedziałem się które miejsce zająłem:

26 na łącznie blisko 300 to nie tak źle, ale już wiem co poprawiać w przyszłości 🙂

Ponadto udało mi się dotrzeć na 3-godzinny kurs z programowania w Kotlinie. Wspominałem o tym w pierwszym Week review, że bardzo interesuje mnie ten język. Było całkiem nieźle, spora dawka wiedzy w krótkim czasie. Kurs był prowadzony przez Bartka Kuczyńskiego, pierwszy otwarty kurs tego typu, zorganizowany przez firmę Luxoft. W przyszłym tygodniu też jest szansa, oto link. Ilość miejsc ściśle ograniczona, ale naprawdę warto 😉

Po za tym poklepałem trochę kodu w aplikacji, mogę dodać zrzut ekranu na zachętę 😉

Pewnie można się już domyślić, do czego będzie służyć aplikacja 🙂 Ale mam nadzieję, że fajnie się będzie z niej korzystać.

Na ten tydzień to tyle, wkrótce kolejne wpisy, stay tuned! 🙂

Week review #3 – na ile tak naprawdę mamy wpływ

Kolejny tydzień za mną. Tydzień który był nastawiony na przygotowania do gali DSP. Ćwiczyłem prezentację, rezerwowałem bilety, planowałem podróże i nocleg. Lubię mieć wszystko zaplanowane, kiedy gdzieś jadę, wiedzieć co na mnie czeka, mieć dobrze wytyczone ścieżki, żeby błyskawicznie dostawać się do celów podróży, a nie tracić czasu na poszukiwania. Miało być super, luźna konferencja, wysłałem swoją prelekcję w czwartek, kilkukrotnie przećwiczona i przemyślana, wymyślałem dowcipy których mogę użyć, żeby była wesoła. Miałem kilka fajnych pomysłów.. Było super:

Tylko, że beze mnie. Nie dlatego, że nie chciałem jechać, bardzo chciałem. W piątek o 23:00 autobus, żeby w sobotę rano być w Warszawie, może przespać się jeszcze 2 godziny i na 8:45 być w Microsofcie. A co się stało?

Niektórzy z Was wiedzą, że moja żona jest w ciąży, aktualnie kończy 1 trymestr. Kończę swoje przygotowania, pakuję ostatnie rzeczy, jest piątek godzina 21:00, i nagle okazuje się, że trzeba jechać z nią na pogotowie. Boimy się, że coś jest nie tak z dzieckiem. Dzwonimy po znajomego (mój samochód jest u rodziców), wbiegamy do samochodu i pędzimy. Przyjeżdżamy do pierwszego miejsca które przyszło nad do głowy, okazuje się, że to tylko punkt wyjazdu karetek. Ale dostajemy tam słuszną radę, żeby zadzwonić na numer 999 i zapytać, w którym szpitalu mają miejsce, żeby ją przyjąć. Podają nam adres szpitala, dojeżdżamy i czekamy… Pierwszą godzinę… Drugą… Trzecią… Wyobraźcie sobie co czuje człowiek w takiej sytuacji? Kinga wchodzi dopiero kilka minut po północy. Tak niestety wygląda służba zdrowia w Polsce, o czym przekonujemy się na własnej skórze.

Wychodzi po kilku minutach, z dzieckiem na szczęście wszystko jest ok. Zalecony oszczędniejszy tryb życia i konsultacja ginekologiczna. Jest około 2 w nocy, wracamy do domu, Kinga mówi, żebym szukał transportu na galę, może jeszcze uda się coś wymyślić. Znajduję jakiegoś stopa, niestety rano dowiaduję się, że anulował przejazd. Tylko, czy po tym wszystkim naprawdę dalej chciałem jechać na galę?

Odpowiedź nie jest taka prosta – bardzo chciałem, ale jednocześnie jak mogłem zostawić Kingę samą, po tym co oboje przeżyliśmy? Kinga ma wyrzuty, że mnie zatrzymała, tyle pracowałem, żeby się tam udać. Ja mam wyrzuty, że praktycznie zawsze jak wracam z pracy, to zajmuję się swoimi zadaniami, nie zwracając nawet na nią uwagi. Nie wiem co o ty myśleć, ale uświadamiam sobie jedno. Czasem skupiamy się na czymś i z całych sił do tego dążymy. Tak bardzo, że nie jako reszta przestaje istnieć, pełen fokus na celu. I nagle coś się dzieje, coś na co nie mamy wpływu, co powoduje, że częściowo z własnej woli, częściowo nie, ale musimy rezygnować ze swoich planów. Wtedy okazuje się, co jest tak naprawdę ważne. I o tym nie należy zapominać, nawet podczas pełnego zaangażowania. O tym, co jest najważniejsze, o rodzinie.

Ps. Dzisiejszy wpis ma bardzo osobisty charakter, nie jestem pewnie, czy to dobry pomysł, aby go publikować. Ale cóż, Maciek ryzykuje znacznie więcej, o tutaj. Mam na celu głównie uświadomienie, że życie programisty to nie tylko kod, że przed wszystkim, dalej jesteśmy ludźmi i staramy się postępować moralnie. Ponadto przekaz wydaje mi się sensowny, nawet jak na blog głównie o programowaniu.

Pozdrawiam!

Week review #2 – chciałbym powiedzieć, ale nie mogę

Minął kolejny tydzień, w swoim wstępnym planie którym podałem w tamtym tygodniu nie przewidziałem jednej rzeczy, że są takie projekty o których nie będę chciał wspominać do czasu ostatecznego napisania i wydania w sklepie Play 😉 Także jest taki jeden projekt, którym zajął mi znaczną część tygodnia. Może w przyszłym tygodniu uda się skończyć. A co po za tym…

Przygotowywałem prezentację na galę finałową, która za tydzień 😉 Wydaje mi się, że będzie spoko, trzeba ją jeszcze kilka razy powiedzieć i wygładzić, ale jest spoko 😉 Zajęło mi to naprawdę kilka ładnych godzin, pomysł jakiś super innowacyjny nie jest, ale mam nadzieję, że fajnie będzie się słuchało 🙂

Wydaje mi się, że na galę zostało jeszcze kilka miejsc, jeśli ktoś jest chętny, to proszę
Po za tym zająłem się też drugą prelekcją, na razie mam tylko wstępny szkic.. Ale mogę już to powiedzieć, że prelekcja będzie na temat morphingu w Androidzie i będzie można ją obejrzeć na spotkaniu z cyklu Toast, które odbędzie się 7 lipca we Wrocławiu 😉
Na razie nie ma więcej informacji na ten temat, ale na pewno będę je wrzucał tutaj. Stay in tuned! 😉
Po za tym byłem na spotkaniu organizacyjnym z cyklu Devoxx 4 kids, ale o tym kilka słów pojawi się już wkrótce.. 🙂
Na ten tydzień to tyle, nie za wiele, ale sporo czasu zajął mi projekt, który opublikuję już wkrótce.. 😉
Pozdrawiam!